Mariusz Rumak: Jeszcze długa droga przed nami

Piłkarze Zawiszy wreszcie mogą cieszyć się ze zwycięstwa w T-Mobile Ekstraklasie. To także pierwszy triumf w bydgoskim zespole trenera Mariusza Rumaka.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Były szkoleniowiec poznańskiego Lecha czerwoną latarnię rozgrywek objął na początku września. Początku nie miał udanego, gdyż przegrał cztery spotkania i jedno zremisował, a zespół na zwycięstwo w T-Mobile Ekstraklasie czekał od końca lipca. Ewentualna porażka z przeżywającym wyraźny kryzys kadrowy PGE GKS Bełchatów mogłaby wprowadzić sporo nerwowości na ławce trenerskiej Zawiszy.

Tak się nie stało, a bydgoszczanie po dobrej drugiej połowie pokonali rewelacyjnego beniaminka rozgrywek 2:1. - Na boisko moi piłkarze wyszli zbyt bojaźliwie nastawieni w stosunku do rywali, ponadto gdzieś uciekaliśmy od gry. To wszystko nie wyglądało najlepiej, a na dodatek GKS dostał podarowany rzut karny. Po przerwie wiele nam pomógł Andrzej Witan, który wybronił groźną akcję gości. Od tego momentu pokazaliśmy duży charakter - powiedział Rumak.

W drugiej połowie bydgoszczanie wyraźnie się odkryli. Jak przyznał trener Zawiszy, nie interesował go remis i dlatego postawił wszystko na jedną kartę. - Po przerwie po prostu musieliśmy się odkryć i obie drużyny dostały swoje okazje. Chcieliśmy zdecydowanie zdobyć trzy punkty i remis nas kompletnie nie interesował. Pomimo zwycięstwa przed nami jeszcze bardzo długa droga, gdyż ciągle jesteśmy czerwoną latarnią ligi. Chciałbym bardzo mocno podziękować tym kibicom, którzy nas wsparli swoją obecnością na trybunach. Im nie jest łatwo dopingować ostatni zespół w tabeli - zauważył Rumak.

W jego drużynie po raz pierwszy od kilku miesięcy w podstawowym składzie wystąpili dwaj kluczowi pomocnicy - Michał Masłowski oraz Herold Goulon. Francuz po świetnym występie musiał jednak zejść z boiska z powodu drobnego urazu. - To na szczęście nic poważnego, tylko zwykły skurcz. Jakość tych dwóch graczy jest bardzo wysoka. Michała Masłowskiego trzymałem z konieczności do końca spotkania i nie zdecydowałem się na zmianę. Również Herold Goulon włożył sporo wysiłku w to spotkanie. Obaj gracze w pamięci mają jeszcze udane występy sprzed roku - zakończył Rumak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×