Mateusz Bąk: Na bramce są zaj***ste momenty, ale licho nie śpi
Mateusz Bąk zaczął sezon na ławce. Później miał kontuzję, jednak po tym jak doszło do zmian na ławce trenerskiej w Lechii, wrócił do wyjściowej jedenastki. W ostatnim spotkaniu nie puścił bramki.
Michał Gałęzewski
W sobotę Lechia Gdańsk pokonała Cracovię 1:0. - Na pewno zwycięstwo było nam potrzebne. Byliśmy już tego blisko w Zabrzu i chwała nam, ale i duże uznania dla kibiców. Przy niedużej frekwencji, zrobili fajny show. My zagraliśmy na 1:0, a oni na 3:0 - powiedział Mateusz Bąk, którego zespół mógł postawić wcześniej kropkę nad i. - Jeżeli mamy szukać żalu do siebie, to w rozmowach w szatni mówimy, że trzeba strzelić drugą bramkę, czy w pierwszej połowie, czy na początku drugiej. Wtedy mecz jest łatwiejszy i można się pobawić piłką. Może fizycznie siedliśmy w drugiej połowie, gdyż Cracovia miała więcej z gry. To była niepotrzebna nerwówka - dodał kapitan biało-zielonych.
Mateusz Bąk wrócił do wyjściowego składu Lechii
Po tym, jak na ławce trenerskiej biało-zielonych znalazło się miejsce dla pary trenerskiej Tomasz Unton - Maciej Kalkowski, drużyna otrzymała nowy impuls do działania. - Widać, że zespół się ruszył przy tym sztabie szkoleniowym. Są to osoby o krwi i kościach biało-zielonych. Jeżeli widać, że drużyna ciągnie do przodu i chemia jest lepsza. Jest między zespołem, a trenerami Untonem i Kalkowskim fajna korelacja, więc trzymam za nich kciuki - zakończył bramkarz.