Świetny Krzysztof - patron Cracovii

Nie byłoby drugiego ligowego zwycięstwa Cracovii w tym sezonie, gdyby nie świetne interwencje Krzysztofa Pilarza w kluczowych momentach meczu z Górnikiem Łęczna (2:1).

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Cracovia przegrywała z Górnikiem od 4. minuty 0:1, a przed przerwą mogła stracić jeszcze jedną bramkę, ale w 39. minucie Krzysztof Pilarz zatrzymał Miroslava Bożoka w sytuacji sam na sam i zamiast przegrywać 0:2, Pasy remisowały po I połowie 1:1, bowiem w 44. minucie kapitalną "główką" popisał się Miroslav Covilo. Tuż po zmianie stron kapitan Cracovii znów stanął na wysokości zadania, broniąc znakomicie uderzenia Bożoka i Fiodora Cernycha z 5-6 metrów. Tymi interwencjami 34-latek podał drużynie tlen i dał jej szansę na korzystny wynik, której nie zmarnowała.
- Po to stoję w bramce, żeby coś obronić...  Zawsze starać się stać do końca, a nie rzucam się w ciemno. Piłka może mnie trafić w rękę, nogę, brzuch - obojętnie byleby nie wpadła do siatki. Tym bardziej się cieszę, że moje interwencje dodały skrzydeł chłopakom - mówi Pilarz.

To drugie ligowe zwycięstwo Cracovii, dzięki któremu zespół Roberta Podolińskiego odskoczył od strefy spadkowej, na którą ma pięć punktów przewagi: - Podeszliśmy do spotkania ze świadomością tego, że nie mamy wielu punktów i jak bardzo potrzebujemy tego zwycięstwa. Może zagraliśmy słabiej w pierwszej połowie, ale w drugiej pokazaliśmy charakter i wygraliśmy. Dobrze, że to szczęście było tym razem przy nas.

Niesubordynacja Denissa Rakelsa dała Cracovii zwycięstwo

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×