Tadeusz Pawłowski: Jeśli się nie strzela bramki na wyjeździe, to...

Śląsk Wrocław w sobotnim spotkaniu przegrał 0:2 z PGE GKS-em Bełchatów. Po meczu opiekun WKS-u przyznał, że jego podopieczni przespali pierwszą połowę tego pojedynku.

Artur Długosz
Artur Długosz
Śląsk Wrocław w tym sezonie jak na razie zdobywa punktu tylko na własnym stadionie. Piłkarze WKS-u przegrali już w Szczecinie z Pogonią i teraz z PGE GKS-em Bełchatów. W sobotę beniaminek T-Mobile Ekstraklasy zwyciężył 2:0. - Uważam, że w pierwszej połowie graliśmy za pasywnie, przespaliśmy ją. Po przewie było trochę lepiej, poszliśmy do przodu, stworzyliśmy sytuację. Gdybyśmy coś wykorzystali przy 1:0, to naturalnie można to było jeszcze odwrócić sytuację. Uważam, że jak się nie strzela bramki na wyjeździe, nie można zdobyć punktu. Zasłużone zwycięstwo GKS-u - skomentował po spotkaniu Tadeusz Pawłowski.
Kolejne bardzo dobre spotkanie w Bełchatowie rozegrał Michał Mak, który strzelił bramkę i popisał się asystą. - Nie zajmuję się za dużo nazwiskami. Naturalnie bracia Makowie są na fali. Jak ich zatrzymać? Bardzo prosto. Jeśli będziemy realizowali to, co chcę. Oni są groźni w grze przodem do bramki, są szybcy z piłką. Problemy mają w grze tyłem do bramki. Trzeba będzie ich atakować, nie dać im się obrócić. Trzeba zabrać im entuzjazm - mówił jeszcze przed tym meczem opiekun WKS-u. Jak jednak pokazało sobotnie spotkanie, wrocławianie nie zatrzymali Michała Maka. Drugi z braci bliźniaków w tym pojedynku z powodu kontuzji natomiast nie zagrał.

Beniaminek na fali - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×