Ruch Chorzów wstawał, ale znowu leży
Wydawało się, że kryzys Ruch Chorzów ma już za sobą. Jednak niedzielny mecz w Bielsku-Białej pokazał, że Niebiescy wciąż mają problem. Co na to piłkarze zespołu z Cichej?
W pierwszej połowie meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała piłkarze Ruchu prezentowali się dojrzalej. Niebiescy mogli nawet prowadzić, ale Michał Szewczyk nie wykorzystał dwóch dogodnych sytuacji. - Stworzone okazje trzeba wykorzystywać, bo to się mści - zauważył Daniel Dziwniel.
Tragedia zespołu prowadzonego przez Jana Kociana zaczęła się po przerwie. Ruch w krótkim czasie stracił trzy gole. - Nie można rywalowi pozwalać strzelać takich bramek. W drugą połowę weszliśmy źle. Zostaliśmy myślami w szatni - powiedział Dziwniel. - Gospodarze zaczęli grać wyżej, my się cofnęliśmy i zaczęły padać gole. W szatni powiedzieliśmy sobie, ża zaatakujemy. A tymczasem uczynił to rywal - stwierdził bramkarz Niebieskich Krzysztof Kamiński.Kapitan zespołu Marcin Malinowski stwierdził, że plany jego drużynie pokrzyżował początek drugiej połowy, kiedy gospodarze z pasją zaatakowali Ruch i zdobyli trzy gole. - Mieliśmy się cofnąć i szans szukać w kontratakach. Gdy już przegrywaliśmy wysoko, musieliśmy zaatakować, a to mogło się skończyć dla nas jeszcze gorzej - podsumował "Malina".
Przypomnijmy, że po trzech kolejkach Ruch Chorzów zamyka tabelę ekstraklasy z zerowym dorobkiem. Co więcej, Niebiescy kolejne dwa mecze także rozegrają na wyjeździe z Wisłą Kraków i Piastem Gliwice. Potem chorzowian czeka spotkanie z Lechem Poznań, które nie wiadomo czy odbędzie się przy Cichej, czy też w Gliwicach.