Nikola Leković apeluje o cierpliwość. "Nie mamy utytułowanych piłkarzy, rozwijamy się razem z klubem"
Nikola Leković nawołuje, by kibice Lechii byli cierpliwi, gdyż klub z Gdańska wraz z zawodnikami w nim grającymi jest na etapie rozwoju i na razie trudno drużynie o efektowne zwycięstwa.
Michał Gałęzewski
W ostatnim meczu ligowym Lechia Gdańsk wygrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:0. - Mecz z Podbeskidziem był dla nas lepszy od tego z Jagiellonią. Wierzę w to, że w kolejnych spotkaniach pokażemy, że jesteśmy drużyną z prawdziwego zdarzenia. Musimy jeszcze mocniej pracować, by się zgrać - powiedział Nikola Leković. - W pierwszej połowie mieliśmy naprawdę wiele szans na strzelenie gola, a skończyło się wynikiem 1:0. Graliśmy w przewadze jednego zawodnika przez 60 minut, ale w pewnych sytuacjach zaczęliśmy tracić cierpliwość. Niestety sędzia nie uznał nam drugiej bramki. W pewnych sytuacjach po prostu musimy pokonać przeciwnika, a tak nie było. Zgodzę się z tym, że powinno się to skończyć wynikiem 3:0, czy 4:0. Nie jesteśmy jednak Barceloną. Staramy się mocno pracować na to, by Lechia była na samym szczycie tabeli - dodał lewy obrońca biało-zielonych w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Leković podkreślił, że w składzie Lechii jest wielu utalentowanych piłkarzy, którzy czekają dopiero na pierwsze sukcesy
Czy to oznacza, że gdańszczanie mogą czuć paraliżującą presję? - Nie czuję presji i się jej nie obawiam, ale wiem, że kibice i wszyscy, którym na tym klubie zależy chcą wyniku. Wszyscy wierzymy, że awansujemy do europejskich pucharów, a może i zajmiemy drugie miejsce w tabeli. To dopiero początek sezonu. Musimy mocno pracować. W tej lidze nie można spodziewać się łatwych zwycięstw. Od czasu, gdy przyszedłem do Lechii nie pamiętam meczu, w którym wygraliśmy bez problemu. Ważna jest stabilizacja formy, byśmy potrafili zagrać takie same dwie połowy - zakończył Serb.