Jakub Kowalski: Takie coś to jest dramat

- Takie coś to jest dramat - denerwował się piłkarz Ruchu Chorzów Jakub Kowalski, który szybko doszedł do siebie po poważnej kontuzji. Co miał na myśli pomocnik Niebieskich?

Michał Piegza
Michał Piegza
Wydawało się, że przerwa w występach Jakuba Kowalskiego potrwa dłużej niż 2 miesiące. Przypomnijmy, że w majowym meczu z Zawiszą Bydgoszcz pomocnik Niebieskich doznał złamania nogi. - Rokowania od momentu doznania kontuzji były takie, że mam wrócić do zajęć na początek przygotowań. I to się udało. Pierwszy tydzień był dla mnie trudny, ale z treningu na trening dochodziłem do siebie. Mam nadzieję, że wywalczyłem sobie na dłużej miejsce w składzie - powiedział zawodnik Ruchu.
W spotkaniu z FC Vaduz Kowalski nie należał do wyróżniających się graczy Niebieskich, ale także nie odstawał poziomem od reszty. - Każda wygrana cieszy i przybliża nas do awansu do następnej rundy. Do Liechtensteinu także pojedziemy po zwycięstwo. Na pewno nie zagramy na 0:0, bo to się może źle dla nas skończyć - stwierdził filigranowy gracz Ruchu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

W opinii Kowalskiego rywal z Liechtensteinu został dobrze rozpracowany przez sztab trenerski Ruchu. - Szkoleniowcy podkreślali, że rywal ma problemy w obronie i to się potwierdziło. Potwierdziło się także, że są groźni z przodu - ocenił piłkarz Niebieskich.

Czwartkowy mecz Niebiescy z konieczności musieli rozgrywać w Gliwicach przy znacznie ograniczonej liczbie widzów. To mogło się odbić na postawie zespołu, który mimo starań kibiców nie mógł liczyć na taki doping jak przy Cichej (mimo, że efekt akustyczny w Gliwicach jest dużo większy niż w Chorzowie). - Kibice robili co mogli, ale to jest dramatyczna sytuacja. My cały rok gramy nie tylko dla siebie, ale także dla kibiców. To powinno być święto piłkarskie dla wszystkich na naszym obiekcie. A okazuje się, że gramy dwa spotkania na wyjeździe - denerwował się gracz Ruchu.

Marek Zieńczuk: FC Vaduz to nie są kelnerzy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×