Jacek Bednarz: Może nie będzie bogato, ale będzie normalnie
- Od dłuższego czasu jesteśmy w stanie sami się utrzymać. Natomiast to, co nam rozwala bieżącą działalność, to przeszłość - tak sytuację finansową Wisły Kraków określa jej prezes Jacek Bednarz.
Maciej Kmita
- Najważniejsze jest jednak to, że z szafy nie wyleci nam już żaden trup. To też oznacza, że powinno być o wiele łatwiej. Od dłuższego czasu chcemy doprowadzić do sytuacji, że będziemy sami na siebie zarabiać i że nie wyciągniemy ręki do sponsora. Stąd umowa z Totolotkiem, a za chwilę będą także kolejne konkrety z tym związane - dodaje sternik Białej Gwiazdy.Krakowski klub musi martwić się o "dziś" i jednocześnie uporać się z przeszłością. - Są dwie sprawy, które nie są jeszcze ostatecznie rozstrzygnięte, więc nie wiadomo, ile pieniędzy trzeba na to przeznaczyć. Na 2/3 zadłużenia mamy jednak środki zagwarantowane. Problem polega na tym, że część długów musimy spłacić teraz, a resztę w przeciągu pół roku. I to jest kłopot, bo musimy przekonać kogoś, żeby jeszcze poczekał miesiąc, dwa, trzy albo i sześć. A jeśli nie ktoś nie poczeka, to środki trzeba będzie znaleźć. Sytuacja jest jednak dobra, bo mamy przychody. Gdyby ich nie było, to trudno byłoby z kimkolwiek rozmawiać. Zredukowaliśmy zaległości wobec zawodników obecnej kadry - tłumacz Bednarz.