Zwycięski, ale pechowy powrót Macieja Gostomskiego do bramki Lecha Poznań
Maciej Gostomski wrócił do bramki Lecha dzięki kartkowej pauzie Krzysztofa Kotorowskiego. Miał jednak pecha, bo wpuścił gola po nieprawdopodobnym strzale.
Szymon Mierzyński
Lech wygrał w sobotę z Górnikiem 2:1, ale 25-latek nie miał w zasadzie szans na zachowanie czystego konta, gdyż bomba Radosława Sobolewskiego z 40. minuty była zjawiskowa. - W momencie gdy zawodnik rywala oddał ten strzał, byłem przekonany, że piłka leci na aut. Zrobiła jednak dziwne rzeczy w powietrzu i "zachowała się" totalnie niestandardowo - opisał Maciej Gostomski.Golkiperowi Kolejorza przypadła dość odpowiedzialna rola, bo ze względu na nieobecność Krzysztofa Kotorowskiego i Jasmina Buricia na ławce zasiadł Marcin Matysiak, który miał za sobą kiepski występ w rezerwach. - W ogóle o tym nie myślałem. Czułem się tak jak zawsze gdy wychodzę na boisko. Natomiast brak "Kotora" sprawił, że było trochę dziwnie. Po to jednak mamy czterech bramkarzy, żeby sobie radzić z absencjami - zaznaczył.
Podopieczni Mariusza Rumaka liczą na kontynuację zwycięskiej serii, a ich wiara w tytuł wciąż pozostaje bardzo duża. - Chcemy być mistrzem i cały czas nie porzucamy tych marzeń. Musimy gonić Legię, a to, że mijają następne kolejki i dystans się nie zmniejsza nie odgrywa wielkiej roli. Wpadka może się zdarzyć Wojskowym nawet w przedostatniej serii. Trzeba być przygotowanym, by ją wykorzystać - stwierdził Gostomski.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
W Lechu Poznań liczą się z możliwością odejścia Mateusza Możdżenia