Prezes Olimpii-Beskidu: Praca sędziów była dramatyczna

Zespół z Nowego Sącza nie zagra o piąte miejsce w PGNiG Superlidze, bo jedną bramką przegrał dwumecz z Energą AZS Koszalin. Zdaniem Wiesława Rutkowskiego postawa na boisku nie była decydująca.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan
- Praca arbitrów była dramatyczna. Krzywdzili obie strony, ale my straciliśmy więcej. Mamy dość traktowania nas, jako ubogiego krewnego z południa Polski. Nie po to jechaliśmy tyle kilometrów, by przez złe decyzje sędziów przegrać - powiedział portalowi SportoweFakty.pl prezes Olimpii-Beskidu Nowy Sącz.
Mecz w Koszalinie zakończył się zwycięstwem gospodyń 32:30. Akademiczki minimalną różnicą zapewniły sobie grę o miejsca 5-6, bo pierwsze spotkanie piłkarki z południa Polski wygrały tylko jedną bramką. Zdaniem sądeczan w rewanżu arbitrzy Krzysztof Bąk oraz Kamil Ciesielski podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji.

W jednej z akcji Katarina Dubajova trafiła do siatki z rzutu wolnego, ale musiała go powtórzyć. Wtedy już bramka nie padła. W innym przypadku Joanna Gadzina biegnąc na bramkę została bez pardonu powalona na parkiet przez rywalkę, ale zdaniem sędziów to ona faulowała. Władze klubu z Małopolski postanowiły poprosić Związek Piłki Ręcznej w Polsce o informację na temat oceny pracy sędziów przez kwalifikatora. - Jeśli będzie za wysoka, złożymy zażalenie i poprosimy o wyciągnięcie konsekwencji. Taka sytuacja zdarzyła się już nie pierwszy raz - podkreślił Wiesław Rutkowski.

Olimpii-Beskidowi pozostała walka o siódme miejsce z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. W ubiegłym sezonie szczypiornistki z Nowego Sącza zajęły ósmą pozycję.

Energa AZS uratowała wynik, dramat Góralek - relacja z meczu Energa AZS Koszalin - Olimpia-Beskid Nowy Sącz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×