Sebastian Rudol z Pogoni Szczecin: Starałem się wyłączyć po rzucie karnym

Zdawało się, że Pogoń Szczecin w pełni kontroluje mecz z Ruchem Chorzów, ale po zagraniu ręką młodego defensora zrobiło się gorąco. - Czułem, że odzyskamy prowadzenie - zapewnia Sebastian Rudol.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Pogoń Szczecin pokonała Ruch Chorzów 3:1. Na przerwę zeszła ze skromnym, jednobramkowym prowadzeniem, o którym musiała zapomnieć zaledwie trzy minuty po wznowieniu gry. Jedna z nielicznych akcji chorzowian zakończyła się dośrodkowaniem Marka Zieńczuka, które Sebastian Rudol blokował tak nieporadnie, że trafił piłką we własną rękę.

- Starałem się po tym rzucie karnym wyłączyć i nie wspominać tej sytuacji. Czułem, że gra nam się dobrze i odzyskamy prowadzenie. Trzeba było powiedzieć: trudno, stało się i grać do końca. Każdy uczy się na własnych błędach i do końca meczu chowałem ręce za siebie, bo powtórka z rozrywki byłaby już głupotą. Powtarzam jednak, że sprokurowanie rzutu karnego nie wpłynęło na mnie negatywnie - zapewnia Sebastian Rudol.

Przeczucia młodego piłkarza okazały się trafne. Pogoń Szczecin wypunktowała Ruch Chorzów w ostatnim kwadransie dzięki strzałom swoich asów: Takafumiego Akahoshiego oraz Marcina Robaka.

- Moglibyśmy rozmawiać po remisie 1:1 i wtedy na pewno byłbym w innym humorze, ale wygraliśmy i to się teraz liczy. Kilkakrotnie powtarzaliśmy sobie, że wchodzi w grę tylko pełna pula i przeciw Ruchowi nie ma co kalkulować. Staraliśmy się utrzymywać przy piłce, grać pewnie i przyniosło to sukces. Grupa mistrzowska jest coraz bliżej i jak już się w niej znajdziemy - pomyślimy o wyższych celach - planuje "Rudi".
Pierwszy poważny błąd Rudola w sezonie nie przyniósł wielkich konsekwencji Pierwszy poważny błąd Rudola w sezonie nie przyniósł wielkich konsekwencji
Tegoroczny maturzysta zdaje w ostatnich tygodniach piłkarski egzamin dojrzałości. Pod nieobecność Mateusza Lewandowskiego gra w podstawowym składzie i radzi sobie naprawdę nieźle.

- Pierwsze mecze grałem ostrożnie, ale powoli zbieram doświadczenia i staję się coraz pewniejszy. Tak to jest z młodymi, że gdybym w debiucie popełnił jeden czy drugi błąd, to pojawiłyby się głosy, że nie warto na mnie - tego młodego – stawiać. Staram się wprowadzać coś nowego do repertuaru zagrań, być z tygodnia na tydzień coraz mniej schematyczny i poza zabezpieczeniem tyłów dorzucić cegiełkę w ataku - potwierdza Rudol.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Medalista mistrzostw Europy U-17 z 2012 roku zwraca na siebie coraz większą uwagę dzięki boiskowej zadziorności. - Trener Wdowczyk powtarza, że w drużynie muszą być ludzie od grania na pianinie i dźwigania tego pianina. Zajmuję się raczej dźwiganiem i nie ukrywam tego, że gdy Aka ma imponować techniką i kreować grę, to ja mam inne zadania i muszę się w nich odnajdować - trzeźwo przyznaje Sebastian Rudol.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×