Dariusz Pietrasiak: Gra jest solidna, ale do spokoju psychicznego jeszcze daleko

Trudno sobie wyobrazić bardziej pechową porażkę niż ta Podbeskidzia w Poznaniu. Dariusz Pietrasiak nie szuka jednak żadnych usprawiedliwień, a winę widzi wyłącznie w swojej drużynie.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Na własne życzenie straciliśmy już pierwszego gola, dlatego że mieliśmy sytuację pod kontrolą. Poza tym pojawiło się kilka okazji, które powinniśmy zamienić na bramki. Niestety się nie udało, a w starciu z takimi drużynami jak Lech trzeba być skutecznym - powiedział Dariusz Pietrasiak.

Co podopieczni Leszka Ojrzyńskiego poczuli w 96. minucie, gdy stracili jedno oczko po pięknym golu Mateusza Możdżenia? - Cóż można było czuć... Wielki żal i smutek. Tylko tyle - przyznał doświadczony defensor.

W 30. minucie sędzia Adam Lyczmański podyktował rzut karny właśnie za faul Pietrasiaka na Dawidzie Kownackim. Powtórki telewizyjne pokazały jednak, że ta decyzja była mocno kontrowersyjna. - Przyznam, że ja też mam wątpliwości. Ciężko mi to jednak oceniać, bo akcja była bardzo dynamiczna. W ferworze walki trudno mi było nawet jednoznacznie stwierdzić, czy trafiłem w piłkę, czy nie.

Sporo pretensji bielszczanie mogli mieć do siebie za ostatni faul w meczu. Przed polem karnym znajdowało się bowiem wielu zawodników i akcję gospodarzy dało się przerwać w przepisowy sposób. - Z pewnością, poza tym raz jeszcze warto wspomnieć, że wcześniej mieliśmy dwie lub nawet trzy szanse, po których mogliśmy strzelić bramkę. Chyba w żadnym z poprzednich tegorocznych pojedynków nie udało nam się wypracować tak wielu klarownych okazji. To powinno zostać wykorzystane - zaznaczył Pietrasiak.

Aż do meczu w Poznaniu Podbeskidzie było wiosną niepokonane, więc tym bardziej ma czego żałować. - Można powiedzieć, że zabrakło kilku sekund, ale diabeł tkwi właśnie w szczegółach. Te kilka sekund tym razem było szczęśliwe dla Lecha - dodał.

Ekipa z Bielska-Białej gra w tej rundzie nadspodziewanie solidny futbol. Czy Górale czują, że prędzej czy później uda im się wydostać do bezpiecznej strefy? - Aż tak hurraoptymistycznie do tego nie podchodzimy. Najważniejsze są punkty, a musimy ich zdobyć jeszcze sporo. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby różnice po podziale były znaczne. Wtedy grozi nam to, że każde spotkanie będzie rozgrywane pod ogromną presją, a przydałoby się jednak nieco spokoju psychicznego - zakończył Pietrasiak.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Formella dostał swoją szansę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×