Słaba frekwencja w Bydgoszczy: Klub chce przyciągnąć nowych kibiców

W bydgoskim klubie nadal trwa konflikt pomiędzy właścicielem Radosławem Osuchem i częścią tak zwanych kiboli. Decyzja tych drugich o ogłoszeniu bojkotu ma niestety wpływ na niską frekwencję.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Ostatni mecz z Górnikiem Zabrze oglądało na bydgoskim stadionie niespełna dwa tysiące kibiców. Wcześniej, kiedy stosunki pomiędzy Radosławem Osuchem i kibolami były poprawne, miejscowy obiekt odwiedzało średnio osiem tysięcy sympatyków futbolu. Różnica jest zatem znaczna, co widać po samych liczbach. Zawisza w rundzie wiosennej ma najsłabszą frekwencję w całej lidze. Bojkot trwa od połowy lutego i na razie nie widać, aby miał w najbliższej przyszłości się zakończyć.

Zapytaliśmy więc rzecznika spółki Mariusza Chełminiaka, jak władze klubu zapatrują się na obecną sytuację. - Piątek to dzień powszedni i późna pora rozpoczęcia meczu miała wpływ na gorszą frekwencję. Pomimo tego głośny doping mógł się podobać, bowiem nie było w nim bluzg i wspierał naszych zawodników. Było więc całkiem sympatycznie. Nie płacimy także wysokich kar nałożonych przez piłkarską centralę, jak w rundzie jesiennej i klub przez to oszczędza spore sumy - uważa Mariusz Chełminiak.

Działacze beniaminka T-Mobile Ekstraklasy liczą w przyszłości na zwiększenie frekwencji. Zwłaszcza że pogoda jest coraz lepsza, a zespół wciąż liczy się w walce o pierwszą ósemkę. Ponadto najbliższy ligowy mecz Zawisza w Bydgoszczy rozegra dopiero pod koniec marca ze Śląskiem Wrocław. W międzyczasie czekają niebiesko-czarnych wyjazdy do Kielc i Krakowa oraz potyczka w ćwierćfinale Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze.

- Pogoda na zewnątrz jest coraz lepsza, godzina meczu ze Śląskiem Wrocław bardzo przystępna, dlatego liczymy na rodzinną atmosferę. Zachęcamy do przybycia na stadion całe rodziny z dziećmi oraz grupy szkolne wraz z opiekunami. Specjalnie dla nich wydzieliliśmy odpowiedni sektor na trybunie B po prawej stronie. Rozpoczęliśmy też promocję biletów oraz akcję plakatową na mieście i to powinno przynieść odpowiedni skutek - zakończył Chełminiak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×