Jacek Kiełb: Gra nam się nie układała
Nie tak wyobrażali sobie pierwszy mecz przed własną publicznością w nowym roku piłkarze Korony. Podział punktów w starciu z Zagłębiem po bardzo przeciętnej grze nie zrobił najlepszego wrażenia.
- Bramka na początku wytrąciła nas z równowagi, nie spodziewaliśmy się tego. Siedziało nam to w głowie, ale z minuty na minutę staraliśmy się odbudować. Było jednak ciężko, bo Zagłębie postawiło wysoko poprzeczkę. Remis też trzeba uszanować, chociaż wiemy, że powinniśmy wygrać - mówił po meczu z Zagłębiem Lubin pomocnik Korony Jacek Kiełb.
Gospodarze zapowiadali przed pierwszym gwizdkiem sędziego Tomasza Musiała, że zrobią wszystko aby zdominować swoich rywali i prowadzić grę. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i to złocisto-krwiści dłuższymi fragmentami musieli bronić się przed atakami Miedziowych. - Nie ma się co oszukiwać, gra nam się nie układała. Nie mogliśmy za wiele zrobić. Nie wiem czy to my mieliśmy gorszy dzień, czy to Zagłębie nam tak dobrze przeszkadzało - stwierdził.Decydującym grzechem kieleckich piłkarzy, uniemożliwiającym płynne przechodzenie pod bramkę Zagłębia była ogromna ilość, często niczym niewymuszonych strat piłki. - Nie wiem ile tych niecelnych podań było, ale boję się spojrzeć na statystyki - mówił strzelec gola z 54. minuty. - Trzeba coś będzie z tym zrobić. Nie możemy zganiać winy na boisko, czy taktykę przeciwnika. Niecelne podania nie biorą się z byle czego - kontynuował.
W następnej kolejce drużyna Jose Rojo Martina zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, który w fatalnym stylu wznowił rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. - Dwie porażki, dużo bramek straconych. Trener Wieczorek na pewno będzie starał się zebrać drużynę i w najbliższym meczu spróbują się odegrać - zauważył 26-latek. Kielczanie mają jednak równie ambitne plany. - Też będziemy chcieli złapać punkty. Jedziemy do Zabrza tylko i wyłącznie po wygraną - zakończył.