Michał Miśkiewicz: Do utrzymania brakuje nam dwóch wygranych
Po zwycięstwie z Piastem Gliwice (1:0) na inaugurację rundy wiosennej Wisła Kraków została wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy, ale Michał Miśkiewicz unika deklaracji o walce o mistrzostwo Polski.
- Miejmy nadzieję, że stworzymy taki kolektyw jak jesienią. Czyste konto w meczu z Piastem trzeba zapisać chłopakom, bo ja nie miałem w ogóle pracy. Koledzy tak grali, że ja byłem zbędny. Kiedy z tyłu jest zero, to zawsze łatwiej dla ofensywy, bo nie trzeba gonić wyniku, tylko jest czysta sytuacja - mówi Miśkiewicz.
25-letni bramkarz jest w szerokim gronie zawodników Wisły, którym z końcem czerwca wygasają kontrakty: - Staram się skupić na tym, co mam zrobić i nie myśleć o tym, że mój kontrakt się kończy, bo to by źle na mnie wpłynęło. Nie chciałbym, żeby przy mojej ewentualnej złej grze pojawiły się głosy, że to dlatego myślę o umowie. Odcięcie się od tego nie jest łatwe, ale ja jestem szczęśliwy, że gram w Wiśle i dalej będę robił swoje.
Wisła chce go zatrzymać, o czym świadczą prowadzone negocjacje, ale finału rozmów nie widać. - Rozmawiamy o kontrakcie już od listopada, ale na razie się nie dogadujemy. Ja jestem otwarty i mam nadzieję, że się dogadamy. Sytuacja innych kolegów wygląda tak samo - wszyscy stoimy na tym samym i to nie jest problem. Jeden drugiemu się do tego nie wtrąca - mówi Miśkiewicz.