Marcin Brosz: Zdecydowali o tym Bunoza z Głowackim
Trener Piasta Gliwice nie mógł być zadowolony po meczu z Wisłą Kraków. Jego zespół przegrał 0:1 i nie stworzył praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Michała Miśkiewicza.
Z czwórki defensorów, którzy jesienią zabezpieczali dostęp do bramki Dariusza Treli nie pozostał żaden. Łącznie z 24-letnim golkiperem i środkowym pomocnikiem. - Jest to szóstka zawodników, bo poza czterema obrońcami dochodzi do tego jeszcze defensywny pomocnik i bramkarz. Są to nowi piłkarze lub ci, których znamy, ale z innych pozycji. Dlatego z oceną poczekajmy kilka spotkań, ale nie było źle na tle takiego rywala, jakim jest Wisła, bo goście oddali tylko dwa celne strzały. Większe pretensje mamy o grę ofensywną. Stworzyliśmy za mało klarownych sytuacji i byliśmy zbyt rzadko pod bramką Miśkiewicza, żeby oczekiwać goli - nie ukrywał opiekun niebiesko-czerwonych.
Podczas zimowych przygotowań Piast przegrał tylko raz. Jednak już w pierwszym meczu ligowym musiał zejść z boiska pokonany. - Pierwszy mecz zawsze jest niewiadomą. Sparingi to nie to samo, co spotkania o stawkę, bo jest inna adrenalina i testuje się wiele wariantów. Na pewno z Wisłą brakowało nam bardziej agresywnej gry z przodu i stwarzania sytuacji. Graliśmy dwójką napastników i bardzo liczyliśmy na dorzuty z boku. Skoro tego nie ma, to ciężko o bramki, więc musimy zrobić wszystko, żeby w kolejnym meczu to poprawić - zakończył Marcin Brosz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W Gliwicach nie ma powodów do zmartwień? "Jestem zadowolony z postawy całej drużyny"