Jakub Więzik "zmasakrowany" przez dziennikarzy
Co taki zawodnik jak Jakub Więzik robi w ekstraklasowej drużynie, zastanawiają się wszyscy dziennikarze zajmujący się Śląskiem Wrocław. Napastnik w meczu z Pogonią Szczecin zaliczył słaby występ.
W meczu Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin Portowcy prowadzenie objęli 53. minucie. Gospodarze musieli więc gonić wynik, a w związku z tym Stanislav Levy na boisko w 60. minucie wprowadził nominalnego napastnika, Jakuba Więzika. Ten zawodnik zastąpił Sebastiana Milę. - Już przed meczem wiedziałem, kiedy zejdę z boiska, więc nie było to dla mnie zaskoczeniem - wyjaśniał kapitan WKS-u.
Problem jednak w tym, że na boisku zameldował się właśnie Więzik. Gdy tylko pojawia się na murawie, wyszydzają go kibice, a jego gra u piłkarskich ekspertów wywołuje uśmiech politowania. Nie inaczej było i w poniedziałek, gdy Więzik na boisku nie wyróżnił się niczym innym poza żółtą kartką i bezsensownymi faulami.
To jednak nie zadowoliło dziennikarzy, którzy dalej wałkowali temat przydatności Więzika na boisku. - Patrzę na zawodników podczas treningu. Jeżeli Więzik na treningach strzela bramki, zdobył dwa gole w drużynie rezerw, to było to powodem wiary u mnie, że w meczu z Pogonią też będzie w stanie zdobyć gola. Będziemy masakrować Więzika za 25 minut? Będę bronił każdego swojego piłkarza - wyjaśniał opiekun Śląska.
Trenerowi Śląska wielu zarzuca, że nie daje szans młodzieży. Tym razem na ławce rezerwowych nawet nie było napastnika Marcina Przybylskiego, który dobrze prezentował w meczach rezerw. - Marcin Przybylski miał dwa tygodnie ciężką chorobę. Trenuje od dwóch dni - skomentował Levy.
- Mamy kadrę, jaką mamy. Jeśli odejdzie dziesięciu, a przychodzi mniej, to kogoś brakuje. Sobota, Ćwielong, Gikiewicz, Mouloungui czy też Kowalczyk i Jodłowiec dużo nam dali, a teraz ich nie ma. Ale nie szukam alibi, pracujemy z tą kadrą i nie wiadomo, co będzie w styczniu, lutym. Może zostaniemy wzmocnieni? Będziemy o tym rozmawiać z nowym właścicielem i prezesem klubu. Może nie będzie nikogo nowego, może jeden? Gramy do końca rundy, a potem będziemy oceniać nasze możliwości. Na ten moment potrzebny jest czas. Jak będą możliwości, to powiem ilu potrzeba mi zawodników - podkreślił trener Śląska Wrocław.