Szymon Gąsiński: Coś klasnęło, stuknęło, ale rzut karny? Bez przesady
Bramkarz Floty Świnoujście dworuje z protestów bełchatowian, a jedynym strzelcem, którego pochwalił po meczu jest... 48-letni trener.
Szymon Gąsiński miał w sobotnim meczu z PGE GKS-em Bełchatów zaskakująco mało obowiązków. Podopieczni Kamila Kieresia strzelali na wiwat albo posyłali w jego kierunku baloniki. Jedynym zawodnikiem lidera, którego uderzenia mogły sprawić problem był Michał Renusz.
- Strzały mojego trenera Sergieja Szypowskiego są genialne. Naprawdę ma tak znakomicie ułożoną stopę, że ze świecą szukać takiego strzelca – uśmiechał się Gąsiński w nawiązaniu do słów Mateusza Bąka, który po meczu Lechii Gdańsk z Piastem Gliwice twierdził, że najgroźniejsze uderzenia bronił na rozgrzewce.
- A strzał Renusza? Nie wiem czy w ogóle leciał w bramkę. Ten, który dał GKS-owi Bełchatów prowadzenie był natomiast pechowy, po rykoszecie nie miałem wiele do powiedzenia. Mówiąc krótko: goście nie mieli jakichś tam klarownych sytuacji, coś niecoś pomogłem zespołowi, ale nie napracowałem się za szczególnie - przyznał golkiper po zremisowanym 1:1 meczu.
Dla Floty Świnoujście, która jest w strefie spadkowej był to niezły wynik. - Odczuwam umiarkowane zadowolenie. Z jednej strony mam lekki niedosyt, z drugiej cieszę się, że przerwaliśmy serię porażek i postawiliśmy się bądź co bądź najlepszej drużynie w I lidze i głównemu faworytowi do awansu. Remis nie jest na pewno złym wynikiem, aczkolwiek czas już wygrywać u siebie. Potwierdzeniem tego prognostyku musi być zwycięstwo w niedzielę, z Sandecją Nowy Sącz. Jestem przekonany, że tak się stanie - deklaruje Gąsiński.Przedstawiciele GKS-u Bełchatów głośno domagali się rzutu karnego w ostatniej minucie. Damian Szymański wparował w pole karne i padł po kontakcie z Markiem Niewiadą. Dawid Piasecki zinterpretował to zachowanie jako próbę wymuszenia i ukarał Szymańskiego żółtą kartką. Bełchatowianie domagają się anulowania tego kartonika.
- Coś klasnęło, stuknęło, ale kto atakował i był stroną agresywniejszą – nie jestem w stanie powiedzieć. Zwykła walka w polu karnym. Naprawdę można się już spodziewać wszystkiego w doliczonym czasie, ale nie że sędzia podyktuje jedenastkę w tak kontrowersyjnych okolicznościach. Nawet jeśli rywal został pchnięty, to piłka nożna jest sportem dla mężczyzn i niech bełchatowianie nie płaczą. Pokazał to nasz Bartosz Śpiączka w pierwszej połowie. Odebrał piłkę i mimo wślizgu wyprostowaną nogą poszedł do końca, nie położył się i oddał strzał. Zawodnik GKS-u postanowił się położyć. Nie wiem na co on liczył. Cóż... bez przesady - nie było karnego - ocenił.