Pierwsza porażka Lecha Poznań z Maciejem Gostomskim w bramce. Powrót "Kotora"?
Dotąd z Maciejem Gostomskim w bramce Lech spisywał się bardzo solidnie i tracił mało goli. W czwartek tę passę przerwała jednak Jagiellonia Białystok.
Maciej Gostomski wykorzystał swoją szansę i trzy razy z rzędu zachował czyste konto. Później wpuścił gola w wyjazdowym starciu z Lechią Gdańsk, ponadto popełnił fatalny błąd, prokurując świetną sytuację Daisuke Matsuiemu, ale ostatecznie lechici triumfowali 4:1, a przy takim wyniku wszelkie pomyłki poszły w niepamięć.
Opiekun Kolejorza zaufał najmłodszemu ze swoich bramkarzy także w potyczkach z Legią i Jagiellonią. Tu jednak zaczęły się schody. Przy bramce dla mistrza Polski Tomasz Jodłowiec uderzał z najbliższej odległości i Gostomski mógł się ustawić nieco lepiej, by móc chociaż podjąć próbę interwencji. Z kolei w Białymstoku nie mógł sobie nic zarzucić (oba gole padły w sytuacjach sam na sam), lecz po raz pierwszy skapitulował więcej niż raz, a jego zespół przegrał 0:2.
Ranking bramkarzy T-ME: 5 z czystym kontem, Miśkiewicz na zero po raz 9. Czy to oznacza, że w najbliższym czasie między słupki bramki poznaniaków powróci Krzysztof Kotorowski? Nie można wykluczyć takiej opcji, bo na ponowną szansę 37-latek czeka już półtora miesiąca (od 20 września), a wcześniej nie był raczej przyzwyczajony do bycia nr 2. Dla "Kotora" to zresztą ostatni dzwonek, by jeszcze zaistnieć w T-Mobile Ekstraklasie zanim zdecyduje się powiesić buty na kołku (o czym sam już czasem wspomina).
Jak na tę rywalizację zapatruje się Gostomski? - Jestem przygotowany mentalnie do gry w T-Mobile Ekstraklasie. To jest to samo co wszędzie. Tu też występuje 22 zawodników, są dwie bramki i okrągła piłka - powiedział niedawno z dużą pewnością siebie.
W kadrze Kolejorza jest jeszcze Jasmin Burić, ale na razie jego konkurenci walczą tylko przeciwko sobie, bo Bośniak dopiero niedawno wrócił do zajęć i musi jeszcze popracować nad odbudowaniem formy po urazie.