Katastrofa Adriana Klepczyńskiego: Trudno będzie o tym zapomnieć

- Mam do siebie pretensje za całą połowę - nie czarował "Klepa" po wyczynach w rywalizacji z Pogonią Szczecin: zawalonej bramce, sprokurowaniu rzutu karnego i otrzymaniu czerwonej kartki.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Lista pomyłek obrońcy Piasta Gliwice jest długa. Wszystko zaczęło się w 5. minucie, gdy dał się w dziecinny sposób ograć Jakubowi Bąkowi, który po chwili asystował przy golu Marcinowi Robakowi. Oczywiście, w tej sytuacji zabrakło też zagubionego Krzysztofa Króla, ale to tylko małe usprawiedliwienie.

- Mam do siebie pretensje nie za jedną sytuację, ale w ogóle za całą połowę. Jestem obrońcą i odpowiadam za bronienie dostępu do bramki, a do przerwy dostaliśmy cztery gole - skwitował Adrian Klepczyński po porażce 0:4 z Pogonią Szczecin.

I faktycznie - im dalej w mecz, tym było tylko gorzej. Podsumowaniem wszystkiego była czerwona kartka i sprokurowanie rzutu karnego tuż przed przerwą. - Był karny czy nie było karnego? Przecież to nie ma żadnego znaczenia. Sędzia zagwizdał i to co ja powiem po meczu nic tu nie zmieni - irytował się "Klepa".
Przed defensorem Piasta kolejka odpoczynku po czerwonej kartce Przed defensorem Piasta kolejka odpoczynku po czerwonej kartce
Piast zszedł do szatni w dziesięciu, z bagażem czterech bramek. Drugą połowę walczył już tylko o uniknięcie większej kompromitacji. - Jak się do przerwy dostaje czwórkę, to trudno cokolwiek ugrać. Na dodatek dostaliśmy następny cios w postaci czerwonej kartki. Widocznie Pogoń była od nas lepsza.

- Nie spodziewaliśmy się, że tak się to wszystko potoczy. Zaczęło się fatalnie, a z minuty na minutę było tylko gorzej. Trudno rozmawiać po takim wyniku, trudno będzie zapomnieć o tym meczu. Gdzieś to w głowie pozostanie na dłużej. Nieraz przechodziło się takie sytuacje, nie pierwszy raz w życiu piłkarskim trzeba się pozbierać - przyznał rozbity obrońca.

Gliwiczanie kończą październik bez zwycięstwa. Rewelacja poprzedniego sezonu może dziś z zazdrością spoglądać na wyczyny Pogoni. - Przed wyjazdem do Szczecina zremisowaliśmy z Lechią Gdańsk i w końcu zagraliśmy na zero. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Fakt, że brakowało bramek z przodu, ale było widać poprawę. A we wtorek... doszedł kolejny mankament. Trudno mieć pretensje do napastników, kiedy traci się takie gole i mecz układa się jak się układa. Po takim występie trzeba zmienić wszystko, całą taktykę - nie owijał w bawełnę Klepczyński.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Katem gliwiczan został Marcin Robak, autor trzech bramek, do niedawna zawodnik Piasta. - Ukuł naprawdę boleśnie. Nie ma się co dziwić Marcinowi, że przyszedł do Pogoni, w meczu z nami udowodnił klasę. Czy to zawodnik na króla strzelców? Życzę powodzenia... miał szczególny dzień – strzelił hat-tricka, ale... poprzednie trzy gole zbierał przez 13 kolejek - ostrożnie przypomniał Klepa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×