Sędzia skrzywdził Cracovię, ale jej nie zaszkodził (wideo)

Widzew Łódź przegrał w meczu 13. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Cracovią 1:3, choć po 13. minutach prowadził 1:0 po prezencie od sędziego Bartosza Frankowskiego.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

W 13. minucie przy stanie 0:0 Veljko Batrović zagrał prostopadle przed pole karne Cracovii do Eduardsa Visnakovsa, którego próbował zatrzymać Milos Kosanović. Łotysz po wejściu Serba upadł na ziemię, toruński arbiter bez wahania wskazał na "wapno", a rzut karny na gola zamienił Mariusz Rybicki.

Problem w tym, że Kosanović nawet jeśli faulował Visnakovsa, to wszystko działo się przed polem karnym Pasów.
Pasy podniosły się po stracie gola, sięgając po trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu i trzecie kolejne zwycięstwo na wyjeździe, więc Kosanović nie ma pretensji do arbitra.

- Jeden z dziennikarzy telewizyjnych tuż po meczu mi powiedział, że w ogóle nie było faulu, bo pierwszy trafiłem w piłkę, ale to nie jest ważne - wszystko miało miejsce przed polem karnym i nie powinno być karnego - mówi. -Trudno, sędzia też jest tylko człowiekiem i może mu się zdarzyć błąd. Nie załamaliśmy się po stracie bramki, prowadziliśmy grę, a po to jesteśmy zespołem, żeby wychodzić z takich opresji. Wszystko było w naszych nogach, strzeliliśmy trzy bramki i zasłużenie wygraliśmy - dodaje stoper Cracovii.

Zobacz starcie Kosanovicia z Visnakovsem (od 0:38):

Bartosz Frankowski pomylił się, dyktując rzut karny dla Widzewa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×