"Ślusar" namaścił rywala przed meczem z Piastem Gliwice: Mówiłem "Teo", żeby ratował nasz honor

- Mówiłem "Teo" przed meczem, żeby strzelił, bo napastnicy - w tym ja - ostatnio nie wpisywaliśmy się na listę strzelców - mówi Bartosz Ślusarski, napastnik Lecha Poznań.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Lech Poznań po serii dwóch porażek z rzędu pewnie i zasłużenie sięgnął po komplet punktów w meczu z Piastem Gliwice. W meczu przy Okrzei dwie bramki dla Kolejorza strzelił Łukasz Teodorczyk, który wskoczył do wyjściowej jedenastki poznańskiego zespołu kosztem Bartosza Ślusarskiego.

Podstawowy dotychczas napastnik Lecha przed pierwszym gwizdkiem "namaścił" młodszego kolegę. - Mówiłem "Teo" przed meczem, żeby strzelił, bo napastnicy - w tym ja - ostatnio nie wpisywaliśmy się na listę strzelców. Mamy swoją rolę do wykonania na boisku i musimy też coś strzelać, więc cieszę się, że się udało - przyznaje Ślusarski.

Drużyna z Poznania sięgnęła po komplet punktów po dwóch porażkach ze Śląskiem Wrocław i Pogonią Szczecin. - Nasze zwycięstwo w tym meczu było zasłużone. Szkoda tylko, że w końcówce pozwoliliśmy sobie na trochę nonszalancji w naszej grze. Mogliśmy ten mecz wygrać dużo wyżej - przekonuje "Ślusar".

Piast po ostatnim wysokim zwycięstwie nad Widzewem Łódź musiał przełknąć gorycz porażki. - Nie powiem, że rywale nie grali w tym meczu w piłkę, bo starali się robić co mogli, ale my nie pozwoliliśmy im na boisku na zbyt wiele. Przeprowadzili kilka kontrataków, ale nie było z nich większego zagrożenia - ocenia napastnik Kolejorza.

Ślusarski przestrzega jednak przed popadaniem w huraoptymizm. - Wygraliśmy mecz, ale to tylko jedno spotkanie. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Musimy tę passę podtrzymać w kolejnych meczach, żeby powiedzieć, że wróciliśmy na właściwe tory - podkreśla gracz drużyny z Bułgarskiej.

Więcej newsów o piłce nożnej znajdziesz na naszym profilu na Facebooku!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×