Odważna deklaracja Rafała Gikiewicza
Śląsk Wrocław w Chorzowie nie zachwycił. Jednak gracze trzeciej drużyny poprzedniego sezonu po meczu przy Cichej nie mieli sobie wiele do zarzucenia.
Po trzy punkty przyjeżdżał Śląsk Wrocław na mecz ze zdemolowanym ostatnio w Białymstoku Ruchem. Tymczasem gracze Stanislava Levy'ego musieli się zadowolić przy Cichej punktem, a niewiele brakowało, aby przegrali ten pojedynek. - Ruch potrafi grać w piłkę. Mieli mecz u siebie, na żywiołowym stadionie. Szkoda, że się nie udało wygrać - żałował kapitan wrocławian Sebastian Mila. - Po strzelonym golu wydawało się, że wszystko dobrze się dla nas poukłada. Jednak Ruch nas natychmiast skarcił. Do końca walczyliśmy o wygraną, ale taka jest piłka - dodał.
Wrocławianie dali się zaskoczyć Niebieskim na początku pierwszej oraz drugiej połowy. Sporo szczęścia w bramce miał Rafał Gikiewicz, który po przerwie uratował zespół przed utratą gola zachowując zimną krew w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Kuświkiem. - Analizowałem jego grę i wiem że lubi podcinać piłkę. W związku z tym czekałem do końca - przyznał golkiper, który spodziewał się w Chorzowie trudnej przeprawy. - Mecz meczowi nie jest równy. Tydzień temu gracze Ruchu dostali szóstkę w Białymstoku i na pewno już tak nigdy nie zagrają. Teraz zagęścili środek boiska, czyli starali się wyeliminować nasz największy atut. To dla nas strata dwóch punktów - żałował Gikiewicz.
Piłkarze Śląska po stracie dwóch punktów w Chorzowie w dalszym ciągu jasno deklarują o co grają w trwających rozgrywkach. - Walczymy o strefę medalową - z pewnością w głosie zapewniał Rafał Gikiewicz.