Słodko-gorzki mecz Daniela Ferugi. Zaliczył wpadkę po golu

Daniel Feruga zmarnował szansę, aby dać rybniczanom zwycięstwo z Flotą. Pomocnika zawiodła precyzja, a alternatywne rozwiązanie odebrał sobie... symulowaniem.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Piłka meczowa trafiła do Daniela Ferugi w 91. minucie po kompletnie nieudanym wybiciu Piotra Kieruzela. Pomocnikowi Energetyka ROW Rybnik pozostało tylko skierować piłkę z okolic dziesiątego metra do siatki. Trafił jednak w bramkarza.

- Piotrek Kieruzel pociągał mnie za koszulkę, ale nie mogłem się wywrócić i ryzykować kolejną żółtą kartkę. Miałem już na koncie jedną za próbę wymuszenia rzutu karnego i musiałem strzelać. Szkoda nie tylko tej sytuacji, bo w pierwszej połowie mogło wpaść moje uderzenie przewrotką - przypomniał Daniel Feruga po zremisowanym 1:1 meczu.

Piłkarz ROW-u wykorzystał w niedzielę inną sytuację podbramkową w 51. minucie. - Na pewno przy bramce dobrą robotę zrobił Cisse, który przytrzymał piłkę pod nogą i ta wybiła się w moim kierunku. Nie miałem się nad czym zastanawiać, bramkarz był na wykroku, wystarczyło go położyć i zdobyć gola - streścił Feruga.
Daniel Feruga zdobył drugiego gola w sezonie. Miał świetną szansę na trzeciego Daniel Feruga zdobył drugiego gola w sezonie. Miał świetną szansę na trzeciego
Piłkarze obu ekip uznawali remis za wynik odzwierciedlający przebieg meczu, mimo tego żałowali, że pełna pula przeszła im obok nosa. - Na pewno nie ma się co cieszyć po tym piątym remisie z rzędu. Nie ukrywajmy - czasem lepiej jest przegrać jeden mecz, aby następny wygrać i w ogólnym rozrachunku mieć o punkt więcej. Byliśmy przygotowani na trudny mecz, na specyficznym terenie, po długiej podróży, ale nie przyjechaliśmy tu murować bramki i kurczowo trzymać się zerowego konta - wyjawił pomocnik.

I faktycznie - ROW zagrał niezłe zawody, bez wątpienia prezentował się najlepiej z drużyn goszczących w tym sezonie w Świnoujściu. - Każdy widzi z boku, że mamy ochotę na piłkę ofensywną. Tego oczekuje od nas trener i tego się trzymamy przed każdym spotkaniem. Grunt, że żadnego jeszcze nie przegraliśmy, bo mogły się one potoczyć w dwie strony. Mogliśmy mieć dziś na koncie punkt, a mogliśmy 10-12 punktów. Do poprawy pozostała gra obronna, w której musimy wystrzegać się takich błędów jak w niedzielę. Tak szczerze: sześć z ośmiu straconych przez nas goli oddaliśmy sami - przyznał gorzko Feruga.

- O ofensywę się nie martwię. Zdobyliśmy osiem bramek w pięciu meczach i jesteśmy w dobrej dyspozycji. Pozostaje zagrać na zero z tyłu i postarać się o zwycięstwo w meczu z Sandecją Nowy Sącz. Taki będzie plan i trzeba dążyć do jego realizacji - dodał.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×