Słodko-gorzki mecz Daniela Ferugi. Zaliczył wpadkę po golu
Daniel Feruga zmarnował szansę, aby dać rybniczanom zwycięstwo z Flotą. Pomocnika zawiodła precyzja, a alternatywne rozwiązanie odebrał sobie... symulowaniem.
Piłka meczowa trafiła do Daniela Ferugi w 91. minucie po kompletnie nieudanym wybiciu Piotra Kieruzela. Pomocnikowi Energetyka ROW Rybnik pozostało tylko skierować piłkę z okolic dziesiątego metra do siatki. Trafił jednak w bramkarza.
- Piotrek Kieruzel pociągał mnie za koszulkę, ale nie mogłem się wywrócić i ryzykować kolejną żółtą kartkę. Miałem już na koncie jedną za próbę wymuszenia rzutu karnego i musiałem strzelać. Szkoda nie tylko tej sytuacji, bo w pierwszej połowie mogło wpaść moje uderzenie przewrotką - przypomniał Daniel Feruga po zremisowanym 1:1 meczu.
I faktycznie - ROW zagrał niezłe zawody, bez wątpienia prezentował się najlepiej z drużyn goszczących w tym sezonie w Świnoujściu. - Każdy widzi z boku, że mamy ochotę na piłkę ofensywną. Tego oczekuje od nas trener i tego się trzymamy przed każdym spotkaniem. Grunt, że żadnego jeszcze nie przegraliśmy, bo mogły się one potoczyć w dwie strony. Mogliśmy mieć dziś na koncie punkt, a mogliśmy 10-12 punktów. Do poprawy pozostała gra obronna, w której musimy wystrzegać się takich błędów jak w niedzielę. Tak szczerze: sześć z ośmiu straconych przez nas goli oddaliśmy sami - przyznał gorzko Feruga.
- O ofensywę się nie martwię. Zdobyliśmy osiem bramek w pięciu meczach i jesteśmy w dobrej dyspozycji. Pozostaje zagrać na zero z tyłu i postarać się o zwycięstwo w meczu z Sandecją Nowy Sącz. Taki będzie plan i trzeba dążyć do jego realizacji - dodał.