Nowe oblicze Ruchu Chorzów

Niespełna cztery miesiące trwała bessa Ruchu Chorzów na ligowych boiskach. Po dziesięciu grach bez wygranej chorzowianie przełamali się w dość niespodziewanym momencie.

Michał Piegza
Michał Piegza
- Szkoda, że Legia nie przyjeżdża do Chorzowa co tydzień - żałowano przy Cichej, patrząc na niezwykle ambitną grę piłkarzy Ruchu. Niebiescy od początku sezonu zaczęli walczyć na boisku, czego w poprzednim sezonie często im brakowało. Jednak to co wyczyniali w sobotni wieczór przechodziło wszelkie oczekiwania. I to dało podopiecznym Jacka Zielińskiego bonus w postaci wywalczonych trzech punktów. - Drużyna Ruchu będzie takim zespołem, który będzie zawsze walczył o każdy metr boiska - zapowiedział Bartłomiej Babiarz, który na boiskach ekstraklasy poczyna sobie coraz lepiej. - Długo musieliśmy czekać na zwycięstwo. Legia jest rozpędzona, grają z dużą pewnością siebie. My jednak byliśmy skoncentrowani i świadomi tego, że mecz możemy wygrać - dodał stoper Niebieskich Piotr Stawarczyk.

W pierwszej części spotkania z Legią Niebiescy zagrali bez kompleksów wobec mistrzów Polski, z którymi przecież przegrali cztery ostatnie pojedynki w ekstraklasie. - Po przerwie Legia zepchnęła do defensywy, ale brawa dla wszystkich za walkę do ostatniej minuty - gratulował sobie i kolegom Babiarz.

Sobotni mecz był pojedynkiem na przełamanie dla zespołu Ruchu, ale i poszczególnych piłkarzy. Grzegorz Kuświk w końcu odblokował się i trafił do siatki rywali po raz pierwszy od listopada 2012 roku. - Fajnie jest się przełamać w meczu z wymagającym rywalem. Teraz mam nadzieję, że gole będę zdobywał już regularnie - stwierdził napastnik. - Szkoda tylko, że na początku straciliśmy kilka punktów, bo z gry na pewno one nam się należały - dodał.

Kadrowy ból głowy Jacka Zielińskiego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×