Bartosz Ława: Musi być zachowana równowaga

- My jesteśmy zespołem, który może nie ma gwiazd, ale one mogą w pewnym momencie wypłynąć - mówi Bartosz Ława, kapitan Pogoni Szczecin. Portowcy nowy sezon rozpoczęli od zwycięstwa.

Artur Długosz
Artur Długosz

Piłkarze Pogoni Szczecin na inaugurację rozgrywek ligowych pokonali 2:0 w Lubinie miejscowe KGHM Zagłębie. Zwycięstwo Portowców nie podlegało dyskusji. - To bardzo ciężki teren. Zagłębie co roku upatrywane jest jako jeden z faworytów do podium i gry o najwyższe cele. Przyjechaliśmy do Lubina jednak po zwycięstwo. Bardzo dobrze wyglądaliśmy w meczach sparingowych w których z dobrymi przeciwnikami utrzymywaliśmy się bardzo długo przy piłce. Widać to było w grach kontrolnych i sądzę, że w potyczce z Zagłębiem w 90 procentach przełożyliśmy to na spotkanie. Myślę, że zagraliśmy co najmniej dobry mecz i mam nadzieję, że będziemy tę passę podtrzymywać w kolejnych spotkaniach tej rundy - skomentował Bartosz Ława.

Wielu w tym meczu za faworyta upatrywało właśnie Zagłębie. - My akurat na odwrót. Wiedzieliśmy, że przyjeżdżaliśmy do Lubina po trzy punkty. Czuliśmy się bardzo mocni. Dobrze przepracowaliśmy ten okres przygotowawczy i tak jak wspomniałem wcześniej, w sparingach graliśmy bardzo dobrze. Było widać to światełko w tunelu i myślę, że w tym meczu po prostu potwierdziliśmy to, co sami czuliśmy - zaznaczył kapitan Portowców.
Jak się okazało, Miedziowi przeciwko Portowcom zagrali jednak fatalnie. - Nie spodziewaliśmy się tego. Myślę, że prędzej czy później Zagłębie zapali. Jest to bardzo mocna drużyna, zasiliła się kilkoma klasowymi zawodnikami. W meczu z nami może nie było widać tego zgrania, ale powiem nieskromnie, że trafili na naszą bardzo dobrą dyspozycję. My czuliśmy się bardzo pewnie - stwierdził pomocnik.

Pogoń na ten sezon ma razie jedno zadanie. - Podstawowym celem dla nas jest awansować do grupy mistrzowskiej, do pierwszej ósemki, aby mieć spokojne utrzymanie. Nad tym będziemy się koncentrować, aby patrzeć przed siebie, na każdy kolejny mecz i zdobywać punkty, żeby po 30 meczach znaleźć się w ósemce - wyjaśnił Ława.

W meczu w Lubinie z dobrej strony pokazali się dwaj Japończycy grający w Pogoni - Takafumi Akahoshi i Takuya Murayama. - Są to naprawdę świetni zawodnicy. Myślę, że "Aka" to jest najwyższy poziom polskiej ligi. Poprzednią rundę miał troszkę słabszą, ale było to spowodowane tym, że jednak cała drużyna grała słabo. Tym razem widzieliśmy już parę fenomenalnych zagrań - bramka, asysta i kilka tak udanych dryblingów, że ręce same składały się do oklasków. Podobnie można mówić o naszym drugim Japończyku, który wspólnie z "Aką" rozmontowywał lewą stronę przeciwnika - skomentował czołowy zawodnik drużyny Dariusza Wdowczyka.

- Powiedzmy sobie też szczerze, że nie tylko Japończycy przebywają na boisku. Jest nas jedenastu piłkarzy plus ci, co siedzą na ławce rezerwowych i są w kadrze drużyny. Mamy dobrego bramkarza, solidną obronę. Myślę, że wszystkie te elementy składają się na to, żeby do tej silniejszej grupy awansować. My jesteśmy zespołem, który może nie ma gwiazd, ale one mogą w pewnym momencie wypłynąć, tak jak w Lubinie zaświeciła gwiazdka "Aky". Na to jednak pracuje cała drużyna, bo musi być zachowana równowaga zarówno z przodu, jak i z tyłu - podsumował Ława.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×