Kiełb: Mamy jeszcze coś do poprawienia

Jacek Kiełb starał się z całych sił podczas spotkania Korony ze Śląskiem by jego zespół odniósł zwycięstwo. "Ryba", podobnie jak jego koledzy popełnił jednak pewne błędy.

Sebastian Najman
Sebastian Najman

Pojedynek z wrocławianami był dla Kiełba pierwszym po powrocie do Korony. W jego grze widoczne było duże zaangażowanie i chęć pokazania się przed własną publicznością. 25-latek choć świadomy tego, że nie wszystko mu wychodziło nie ukrywał, że brązowy medalista poprzedniego sezonu był do ogrania. - Szkoda na pewno tego meczu, bo mieliśmy swoje sytuacje. Nie daliśmy grać Śląskowi tego co w meczu pucharowym, także z tego jesteśmy zadowoleni. Szkoda, mieliśmy swoje sytuacje. Prawdopodobnie nie było spalonego przy bramce "Sierpika". Ogromnie szkoda. Pewnie też popełniliśmy jakieś błędy, ale nasza gra nie wyglądała źle.

Jacek Kiełb, choć aktywny to podobnie jak koledzy nie ustrzegł się błędów. Jacek Kiełb, choć aktywny to podobnie jak koledzy nie ustrzegł się błędów.
Gospodarze mimo, że potrafili przejąć inicjatywę i wyprowadzać akcje, to już z ich wykończeniem mieli ogromne problemy. Podobnego zdania był pomocnik kielczan. - Mamy jeszcze coś do poprawienia... Wiadomo tą skuteczność. Tworzymy sobie sytuacje, czy to lepsze, czy gorsze, ale wiadomo, że najważniejsze są bramki.

Wiele w poczynaniach zawodników w żółto-czerwonych trykotach zależało od zachowania "zimnej głowy". Brak spokoju w decydujących fragmentach odbijał się głównie na celności podań adresowanych do Daniela Gołębiewskiego. - "Gołąbek" znajdywał się na krótkim słupku, lecz nie było nikogo na zamknięcie. "Sobolek" schodził do środka, rozgrywał na lewą stronę do mnie i do "Lisa" a my próbowaliśmy coś zrobić i właśnie tutaj w polu karnym trzeba "Gołąbka" jeszcze lepiej poszukać - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×