Ryszard Tarasiewicz: Nie ma mowy o wielkich kontraktach
Trener Zawiszy Bydgoszcz szuka wzmocnień dla swojego zespołu i nie wyklucza ich nawet w sierpniu. W sparingu z Wisłą mocno żonglował składem, co umożliwiło dokonanie kilku spostrzeżeń.
- Rozegraliśmy pierwszą połowę w optymalnym składzie i cieszy mnie, że organizacja i dyscyplina z poprzedniego sezonu została utrzymana. Musimy nadal iść tą samą drogą. Właśnie w tej części meczu stworzyliśmy sobie mnóstwo dogodnych sytuacji, przede wszystkim sam na sam z bramkarzem. Mieliśmy ich zdecydowanie więcej od przeciwnika - zauważył trener Zawiszy Bydgoszcz, Ryszard Tarasiewicz.
- Wiadomo - szukamy jakości. Jeśli jednak taki gracz miałby być rzeczywiście dwa czy trzy razy lepszy, to nie byłby wolnym zawodnikiem. Sytuacja Zawiszy i w ogóle polskich klubów jest taka, że nie ma mowy o jakiś wielkich zakupach czy kontraktach. Operujemy na rynku na zasadzie wolnych transferów. Na pewno mogę powiedzieć jedno - Zawisza nie będzie kontraktować pięciu czy sześciu obcokrajowców, żeby zagrali przez całą rundę tylko po pięć spotkań - wyjaśnił Tarasiewicz.
Zamieszanie personalne może jeszcze potrwać. - Zawsze mówię, że kadra powinna być zamknięta przed obozem, ale tak raczej nie będzie. Nie wykluczam zmian nawet do końca okienka transferowego. Jeżeli ktoś ma dojechać po starcie ligi czy nawet w sierpniu, to muszą to być jednak ludzie, o których wiemy że są w treningu i mogą z marszu podnieść jakość zespołu. Nie możemy sobie pozwolić, żeby pewna grupa zawodników doszła do dyspozycji w połowie października - zaznaczył szkoleniowiec.
- Prezes klubu wie, że potrzebuję czterech czy pięciu nowych graczy i obaj uruchamiamy swoje kontakty. Piłkarze przyjeżdżają nieraz w ostatniej chwili na trening i to utrudnia nam pracę. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą, a my nie możemy wejść w aspekty taktyczne. Grupa musi być wyselekcjonowana.