Dużo się wokół Sandecji dzieje - rozmowa z Andrzejem Dankiem, prezesem Sandecji Nowy Sącz

Artur Długosz
Artur Długosz
Mówi pan o sponsorach - Ekstraklasa ma sponsora tytularnego, a co z I ligą? Michał Listkiewicz z Piłkarskiej Ligi Polskiej takiego obiecywał, ale jak na razie go nie ma.

- Szukamy takiego. Mieliśmy już częściowo sprawę dograną z jedną firmą, ale wyszło tak, że oni niedawno weszli w klub ekstraklasowy i nam uciekli. Rozmawiamy jeszcze jednak, żeby nam jakoś pomogli. Wywalczyliśmy już, że nie płacimy za sędziów w I lidze. Tak naprawdę to jest dużo, bo około 100 tysięcy rocznie zostaje w klubie. Mamy już projekt na to, jak podpisać z Orange Sport umowę na kolejne dwa lata. Dostaniemy teraz od nich prawie drugie tyle. Szukamy jednak tego głównego sponsora. Każdy by chciał, ale dają takie pieniądze, że wychodzi po 20-30 tysięcy na klub. Co to jest? Chcemy przynajmniej, żeby ktoś dał 100 tysięcy na każdy klub i myślę, że znajdziemy.

Nie byłby pan za zmniejszeniem I ligi i zostawieniem klubów, które naprawdę na to stać?

- Nie wiem czy ta reforma Ekstraklasy jest dobra, bo to już kiedyś było i się nie sprawdziło, a można byłoby o dwa zespoły I ligę zmniejszyć. Przez dwa lata jednak tego nie zmienimy, bo w rozmowach z Orange Sport były warunki, że będziemy grać piątek, sobota, niedziela i jeszcze możemy rywalizować w tygodniu, żeby te mecze transmitowali. Na obecną chwilę, jak podpiszemy dokumenty na dwa lata, to na pewno z niczym nie ruszymy. Będzie musiało być tyle zespołów. Oni chcą pokazywać więcej meczów w I lidze, bo niektóre z tych spotkań są lepiej oglądane niż te w Ekstraklasie.

To może play-off'y związane z awansem do Ekstraklasy?
- Dał pan ciekawy pomysł, warty przedstawienia władzom, bo to jest dobre rozwiązanie. Dwa zespoły awansują, a mogłyby jeszcze dwa kolejne w play-off'ach o swoje miejsce zagrać. I tak według mnie powinno być, że dwa spadają, a dwa niech walczą jeszcze. To by było naprawdę dobre.

To tak trochę z innej beczki - zaskoczyła pana decyzja pani Pyżalskiej z ograniczeniem nakładów finansowych na Wartę Poznań?

- Nie wiem, różnie się o tym mówi, ale mi się wydaje, że chyba nie doszli do porozumienia z miastem. Każdy ma swoją wersję, ale myślę, że to nie powinno tak być. Jak już się wzięła za coś, to mogła to poprowadzić i na przykład powiedzieć rok wcześniej, że się wycofuje, a nie tak z dnia na dzień. Nie wiem czy nie wpłynął na to fakt, że pani Pyżalska nie dostała się do zarządu PZPN-u, bo kandydowała.

Polska piłka chyba cierpi trochę na takich klubach, jak dla przykładu kiedyś HEKO Czermno. Wchodzi właściciel, który ma pieniądze, chce się pobawić w futbol, a po dwóch latach już go nie ma i klub zostaje w długach.

- Nie rozumiem funkcjonowania takich klubów, gdzie na trybunach nie można zebrać 2000 kibiców. Jeżeli na meczu jest 200 czy 300 osób, to dla kogo oni grają? Ktoś się wyrwie, ma pieniądze, trzyma to dwa czy trzy lata, potem nie ma już pieniędzy i wszystko leci w dół. To nie powinno tak wyglądać. Wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby w polskiej piłce była taka sytuacja, że jak drużyna spada z Ekstraklasy, to ona jest chroniona jakoś przez jeden sezon. Nie ma czegoś takiego, jak spadek z ligi i nagle nie ma pieniędzy. W kontraktach z zawodnikami często przecież nie zakłada się opcji, że się spadnie. Skąd tym piłkarzom potem płacić? Tak upadają kluby. Myślę, że z ŁKS-em tak mogło być.

Taki futbol w I lidze to się opłaca, czy to już raczej pasja?

- Jeżeli mamy dla kogo grać, to powinno się inwestować w piłkę nożną. Jeśli jednak zawodnicy występują dla garstki ludzi, to uważam, że w pewnym stopniu mija się to z logiką sportu.
U was w regionie jest wiele drużyn na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Współzawodnictwo z Kolejarzem Stróże, Okocimskim Brzesko wpływa pozytywnie na Sandecję? W okolicy kilkudziesięciu kilometrów jest bowiem kilka klubów. Czy to ma sens, aby każde miasto miało swojego przedstawiciela?

- To reklama całego naszego regionu. Trzeba się z tego cieszyć, że tyle klubów jest w tej części Polski. Co do Kolejarza Stróże, wiadomo że tam wiele osób na mecze nie chodzi, a część przyjeżdża z Nowego Sącza, ale jak to długo będzie działać, to ja nie wiem. Życzę Kolejarzowi jak najlepiej, ale też wiem, że jest im ciężko, zresztą jak każdemu. To jest za mała miejscowość, żeby dłużej I ligę utrzymać.

Ale jest współzawodnictwo pomiędzy klubami?

- Oczywiście. Nie jest jednak tak, że jedni drugim wyciągają zawodników. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, iż żaden zawodnik od nas tam by nie odszedł, gdybyśmy bardzo chcieli go zatrzymać i miałby pewne miejsce w wyjściowej jedenastce naszej drużyny.

Mówił pan o kibicach na stadionie, ale fani są teraz wymagający i chcą mieć dogodne warunki do oglądania meczów. Siedzimy na budynku na stadionie, ale obiekt nie wygląda okazale. Czy jest w planach jakaś modernizacja stadionu Sandecji?

- To jest raczej pytanie do dyrektora MOSiR-u, bo my jako klub wszystko tutaj dzierżawimy. Na pewno władze naszego miasta się starają, żeby zbudować trybuny na łukach, oczywiście etapami. Wiadomo, że z PZPN-u też nas ściągają, bo mamy mało miejsc zadaszonych. Chcemy to zrobić. Rozmawiałem z prezydentem miasta, który mówił, że większe środki finansowe wpłyną za dwa lub trzy lata. Ten rok będzie naprawdę ciężki, trudno obecnie doprowadzić ten stadion do lepszych warunków. Myślę, że jeżeli prezydent nie zostawi Sandecji i będzie nam pomagał, to stadion w przyszłości będzie ładny.

Rozmawiałem z panem kilka miesięcy temu i mówił pan, że istnieje możliwość, aby Józef Wojciechowski zainwestował w Sandecję Nowy Sącz. Na jakim etapie są rozmowy?

- Sprawa cały czas jest w toku. Takie rozmowy nie są łatwe, chodzi przecież o poważne interesy związane z marketingiem i dużymi finansami, to oczywiście wymaga sporo czasu. Prywatni inwestorzy dokładnie analizują swoje wydatki, dlatego nie można tego robić pochopnie.

Zakłada pan, że w nowym sezonie wystartujecie ze sponsorem tytularnym na koszulce?

- Na obecną chwilę nie chcę tutaj zdradzać zbyt wielu konkretów. Obecnie z przodu koszulki mamy tylko herb klubu oraz miasta Nowego Sącza, a co do reszty miejsc na strojach toczą się rozmowy.

Chyba nie jest łatwo znaleźć firmę, która wyłożyłaby środki finansowe na sport?

- Są tutaj w Nowym Sączu firmy bardzo duże, ale ich piłka specjalnie nie interesuje. Gdyby choć jedna została poważnym sponsorem, to jest nawet szansa awansować do Ekstraklasy. Taka jest prawda.

Ile kosztuje roczne utrzymanie drużyny w I lidze?

- Razem z utrzymaniem obiektu i ze wszystkimi kosztami, to jest między trzy a cztery miliony.

Razem z kontraktami piłkarzy?

- Tak. W I lidze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×