Kamil Kosowski: To ostatni dzwonek, by się obudzić

Mimo zaskakującej porażki z drugoligowym Zagłębiem Sosnowiec w Wiśle Kraków nie tracą pewnej dozy optymizmu. - Mamy tydzień, by skoncentrować się na naszej grze - stwierdził Kamil Kosowski.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Biała Gwiazda sprawiła "niespodziankę" swoim kibicom, przegrywając z drugoligowym Zagłębiem Sosnowiec. Gdyby Wiślacy polegli po walce, zostawiliby po sobie dobre wrażenie, lecz tak nie było - ekstraklasowa drużyna miała problem z prowadzeniem wyrównanej gry w pierwszej połowie, natomiast w drugiej marnowała dogodne sytuacje bramkowe. Co było powodem takiej postawy?

- Myślę, że wyszliśmy na boisko za spokojnie. Katastrofy nie ma, mamy tydzień, by skoncentrować się na naszej grze, na uwagach trenera podczas odprawy taktycznej, bo w Sosnowcu nie wykonywaliśmy odpowiednichzałożeń, co było powodem tego, że straciliśmy dwie bramki w meczu, którego nie powinniśmy przegrać - przyznał Kamil Kosowski.

Kosowski wystąpił w pierwszej połowie spotkania, od początku w jego miejsce na boisku pojawił się Emmanuel Sarki. - Założenie było takie, że będziemy grać po 65 minut, natomiast ja około 20 minuty zacząłem odczuwać przywodziciel w prawej nodze, więc zasygnalizowałem potrzebę zmiany. Nie było to na tyle dokuczliwe, by od razu zejść z boiska. Ten sparing był jednostką treningową, więc chciałem jeszcze trochę pobiegać, ale nie było mowy o jakiś zrywach z mojej strony, bo bałem się, że pogłębię to i będę poza drużyną na mecz w Bełchatowie - wyjaśnił Kosowski.

Z dużym prawdopodobieństwem Kosowski będzie w stanie wystąpić w meczu z GKS Bełchatów. Nastroje przed tą konfrontacją nie powinny być dobre w krakowskim zespole, jednak trener Tomasz Kulawik podkreślał, że jego drużyna z Zagłębiem zagrała na 70 procent swoich możliwości. Sparing z sosnowiecką ekipą miał również przygotować Wisłę do ligowej potyczki biorąc pod uwagę aspekt psychiki, ale także pod względem boiska - po powrocie ze zgrupowania z Turcji Biała Gwiazda chciała rozegrać kontrolne spotkanie na takiej samej murawie, na jakiej najprawdopodobniej odbędzie się mecz w Bełchatowie.

Po przegranej w Sosnowcu przedstawiciele Wisły Kraków - zarówno piłkarze, jak i trener - nie mogli uciec od tematu meczu z GKS. Wznowienie rozgrywek zbliża się wielkimi krokami, swój pierwszy mecz Biała Gwiazda rozegra 24 lutego. - Można myśleć o tym sparingu z Zagłębiem z drugiej strony, mianowicie że to jest ostatni dzwonek, by się obudzić. Oczywiście, mogliśmy wygrać 5:0 i zespół mógł jechać uśpiony do Bełchatowa. Mecz w Sosnowcu wyglądał, jak wyglądał. Nie ma co dramatyzować, ale trzeba brać pod uwagę, że z taką grą za tydzień może być katastrofa - szczerze przyznał Kamil Kosowski. - Dawaliśmy pretekst, by drużyna z Sosnowca pokazywała to, co ma najlepsze, czyli waleczność. Zagłębie nie powinno "powąchać piłki". Stało się inaczej, jest to przestroga przed pierwszym ligowym meczem - dodał.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×