Komentarz Czytelnika: Dobrze, że to nie był mecz o punkty

W towarzyskiej potyczce dwóch najsłabszych drużyn Euro 2012 to Polacy okazali się gorsi, przegrywając nie tyle z Irlandią, co własnymi słabościami.

 Redakcja
Redakcja

Spośród 40. tysięcy wejściówek na dubliński AVIVA Stadium przeszło 20 tys. trafiło w ręce polskich kibiców, jednak wsparcie publiczności na niewiele się zdało, bo drużynę Waldemara Fornalika zatrzymała nie tyle skondensowana i twarda gra Irlandczyków, co własne ograniczenia. Zwłaszcza taktyczne.

Na pół roku po Euro reprezentacja Polski nadal nie wykazuje jakichkolwiek oznak poprawy w rozegraniu. Zupełnie jak za rządów Franciszka Smudy. Brakuje rozwagi w budowaniu akcji – o którą dziś trudno było nawet u Kuby Błaszczykowskiego, ale przede wszystkim odpowiedzialnego za środek pomocy Ludovika Obraniaka - ostatniego podania, czy choćby umiejętności wypracowania pozycji do strzału. Ale nawet gdy już do tego dochodzi, stuprocentową sytuację bramkową zaprzepaszcza Robert Lewandowski. Zdumiewające, że napastnik wyceniany na ponad 30 milionów euro ma problemy z utrzymaniem piłki przy nodze w pełnym biegu. Pep Guardiola raczej nie przywykł do podobnych braków w technice.

Wygląda na to, że Waldemar Fornalik tylko dokonał selekcji, licząc na samoistny rozwój sytuacji. Trudno o inny wniosek, kiedy na połowie rywala nie potrafimy wymienić kilku szybszych podań. Nic z długich, rozpaczliwych dośrodkowań, czego w pierwszej połowie z uporem próbował Sebastian Boenisch. I gdyby nie wzorowa asekuracja środka pola autorstwa duetu Grzegorz Krychowiak - Daniel Łukasik, śmiałe wycieczki ofensywne obrońcy Bayeru Leverkusen mogłyby skończyć się znacznie gorzej, niż tylko kilkoma szarżami Irlandczyków.

- Pozytywy? Dobrze, że to nie był mecz o punkty - stwierdził Kuba Błaszczykowski.

AUTOR: Szymon Kurek

Irlandia - Polska: Kto najgorszy wśród polskich zawodników?
Robert Lewandowski w kadrze 792 minuty bez gola. Usiądzie na ławce?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×