Syn marnotrawny wraca tam, gdzie jego miejsce

- Nic tylko i wyłącznie trenować. Tylko wyjść i dawać z siebie wszystko - mówi portalowi SportoweFakty.pl Krzysztof Ostrowski. Piłkarz, który kiedyś był gwiazdą Śląska Wrocław, wraca do gry.

Artur Długosz
Artur Długosz

Krzysztof Ostrowski na testach w Śląsku Wrocław - ta informacja zszokowała zszokowała wszystkich. "Ostry" to bowiem były piłkarz WKS-u, który w 2008 roku odszedł ze Śląska do Legii Warszawa. W stołecznej ekipie kariery jednak nie zrobił, podobnie jak i potem w Widzewie Łódź. Długo pozostawał bez klubu, aż tu nagle - testy w aktualnym mistrzu Polski. - Mam nadzieję, że w koszulce Śląska Wrocław zostanę na dłużej. Liczę, że wykorzystam szansę, że podpiszę kontrakt i będę powodem wielu radosnych chwil dla zespołu - wyjaśnia boczny pomocnik.

Ostrowski dla Śląska to nie byle kto. W latach 2002-2008 był już zawodnikiem klubu z Wrocławia. Na koncie ma 131 występów w barwach WKS-u, w których zdobył 9 goli. W kilku spotkaniach pełnił funkcję kapitana zielono-biało-czerwonych. Od lata 2012 roku pomocnik był wolnym zawodnikiem. - Zatęskniłem za graniem w piłkę nożną. Już od paru miesięcy nosiłem się z zamiarem spróbowania w zimie powrotu do futbolu. Nadarzyła się szansa, a więc jestem. Piłka nożna to uzależnienie na całe życie. Nie do wyleczenia - tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że u mnie tylko i wyłącznie zmieni się forma istnienia w tej piłce. Chciałbym być przy tym sporcie i jakoś się w nim realizować - zaznacza. Co skłoniło go do powrotu na boisku? Odpowiedź jest prosta - mecz piłkarski. - To jest paradoks, bo jak przestałem grać, to dopiero zacząłem chodzić i oglądać mecze na stadionie. Pamiętam, jak byłem na spotkaniu reprezentacji Polski z Mołdawią, to wtedy tak mocno poczułem, że bardzo tęsknię za piłką i chciałbym w tym momencie być na boisku. Również na meczach Śląska miałem takie same uczucia - stąd również moja decyzja - opisuje Ostrowski.

Krzysztof Ostrowski to też piłkarz specyficzny, który do Śląska przychodzi już po raz trzeci. Prawdziwy syn marnotrawny. Najpierw z WKS-u odchodził do Zagłębia Lubin, a potem do Legii Warszawa, by grać następnie w Widzewie Łódź. Akurat tych wszystkich klubów we Wrocławiu wybitnie się nie lubi. - Najgorsze już chyba za mną. Najgorsze przeżyłem. Śmieję się, że przeżyłem pół roku kwarantanny więc teraz przychodzę z czystą kartą. Oczywiście będą i takie, i takie reakcje kibiców. Jestem na to przygotowany, ale ja gram dla siebie oraz oczywiście dla kibiców, klubu, drużyny, trenerów. Dojrzałem bardzo i wiem, że to jest to, co kocham, co chciałbym robić i na tym się koncentruję - mówi zawodnik pytany, czy nie obawia się reakcji wrocławskich fanów.

Po tak długim rozbracie z piłką na pewno nie będzie miał łatwo. - Bardzo dobrzy zawodnicy grają w Śląsku na moich pozycjach. Ja jednak patrzę tylko i wyłącznie na siebie. Muszę zrobić to, co mogę - to, na co mnie stać. Dalej wszystko będzie weryfikować już boisko. Jeśli będę zasługiwać na to, żeby grać, żeby zostać w Śląsku, to super. Jeżeli nie, to będę szukał innych rozwiązań - podkreśla. Czas na pokazanie swoich możliwości ma prawie do końca stycznia, kiedy mistrzowie Polski wyjeżdżają na obóz treningowy na Cypr. - Jest parę sparingów, są treningi. Trzeba wykazać się determinacją. Wiadomo, że siedem miesięcy byłem bez meczów. Po mnie też nie można jakichś cudów oczekiwać. Jestem pewny, że trener Levy również o tym wie. Wie na co patrzeć, wie co chce zauważyć u mnie. Sądzę, że ja to mam i potrafię, dam radę - opisuje. - Znam siebie. Trener od przygotowania fizycznego Paweł Barylski również mnie zna. Wie o tym, że potrafię dużo. Kwestia treningów i 90 minut bez problemów - dodaje.
Krzysztof Ostrowski liczy na powrót do Śląska Wrocław Krzysztof Ostrowski liczy na powrót do Śląska Wrocław
Na razie jednak "Ostry" praktycznie w każdym meczu pokazuje się z dobrej strony. Jest aktywny, zalicza asysty. Od jego ostatniego pobytu w Śląsku wiele się u niego zmieniło. Nie tylko image, ale też sposób podejścia do życia. Piłkarz założył bowiem prywatną klinikę leczenia uzależnień. Jakich? Od alkoholizmu, przez hazard, po Internet. - I wizualnie image się zmienił, i zmieniło się podejście do piłki, do życia. Na pewno same pozytywy. To, co przeżyłem, czego doświadczyłem, nie zamieniłbym na nic innego. Nie podjąłbym żadnej innej decyzji niż te, które podejmowałem - wyjaśnia. Swoją nową działalność potrafi jednak łączyć z piłką nożną. - Rok czasu godziłem, więc teraz też bez problemów pogodzę. Mam zadanie typowo administracyjne. Rozliczanie przychodów, rozchodów, wydatków. Nad tym sprawuję pieczę. To zajmuje mi tylko i wyłącznie niecałe dwie dziennie, więc nie ma żadnych problemów - komentuje.

W Śląsku teraz nie ma jednak sielanki. Nie od dziś wiadomo, że w klubie się nie przelewa, trwają poszukiwania nowego inwestora. - Już tyle przeżyłem przez ostatni rok, że tego się nie boję. Jestem zahartowany. Mi przede wszystkim chodzi o to, żebym mógł znowu zagrać w ekstraklasie, grać w piłkę, dla Śląska Wrocław. Przede wszystkim dlatego wróciłem. Pieniądze to drugorzędna sprawa - wyjaśnia "Ostry". - Sentyment dla tego klubu jest niesamowity. Moje miasto, chodziłem tutaj na mecze. Zawsze, jak wychodziłem na boisko, inaczej się czułem. Trochę tej adrenalinki było. To bardzo fajne uczucie - dodaje.

Kiedyś Krzysztof Ostrowski brylował na skrzydle Śląska Wrocław. Miał jednak pewien problem - gdy dobrze wszedł w mecz - był nie do zatrzymania. Co innego, gdy nie wyszło mu kilka pierwszych zagrań... - Tak było, że jak pierwsza, druga akcja mi nie wyszła, ciężko było się później wkomponować, wejść w mecz. Jeżeli było na odwrót, to było już z górki. W tym momencie nie ma żadnego problemu. Tak jak mówiłem, dojrzałem. Może troszkę za późno, ale lepiej późno niż wcale. Z tego się na pewno cieszę - deklaruje piłkarz.

Odchodził ze Śląska zimą, zimą również na nowo się w nim pojawił. - Wtedy jak odchodziłem, jak pamiętam, nie było śniegu. A tak na poważnie - mnóstwo się zmieniło. Klub stał się zdecydowanie bardziej profesjonalny. Organizacja, przygotowanie do treningu, zaplecze, masażyści, szatnie. Bardzo duże, pozytywne wrażenie to na mnie zrobiło. Nic tylko i wyłącznie trenować. Nic więcej nie trzeba. Tylko wyjść i dawać z siebie wszystko - powiedział piłkarz portalowi SportoweFakty.pl.

Wrocławianie na obóz wyjeżdżają 29 stycznia. Czy Ostrowski znajdzie się w kadrze WKS-u na zgrupowanie? Ci, którzy oglądają sparingi mistrzów Polski są przekonani, że tak. Co na to Stanislav Levy, trener Śląska, który dał szansę piłkarzowi po przejściach? - Krzysztof pracuje bardzo dobrze. Na bokach pomocy ma konkurencję. Mam jeszcze tydzień czasu na podjęcie decyzji. Na razie nie chcę mówić czy jest bliżej zostania, czy nie - skomentował szkoleniowiec. Jaka zatem będzie przyszłość "Ostrego"? Czy rodowity wrocławianin dostanie jeszcze szansę w Śląsku? Bo w tym klubie czuje się chyba najlepiej i tylko tu swoją grą może porywać tłumy...

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×