Piłkarze Lechii Gdańsk "nie kochają" PGE Areny?
Czyżby piękny obiekt zbudowany z myślą o Euro 2012, ale także dla drużyny Lechii nie robił wrażenia na zawodnikach zespołu z Gdańska? Podopiecznym "Bobo" Kaczmarka wyraźnie lepiej gra się poza domem.
PGE Arena Gdańsk - piękny, robiący wrażenie obiekt o pojemności 43 tys. 615 widzów. Przygotowany z myślą o tegorocznych mistrzostwach Europy w Polsce. To na tym stadionie 10 czerwca odbył się mecz w ramach Euro 2012 pomiędzy Hiszpanią a Włochami. Od czasu oddania do użytku jest to także obiekt, na którym swoje spotkania na co dzień rozgrywa ekstraklasowa Lechia Gdańsk. Choć, podobnie jak na innych, wielotysięcznych stadionach w naszym kraju, oddanych do użytku w ostatnich latach, widownia nigdy nie osiąga kompletu, a rzadko "dobija" do połowy, to jednak granie w takich warunkach musi sprawiać ogromną satysfakcję i mobilizować do jeszcze lepszej postawy na boisku.
Wydawałoby się, że jest to oczywistość, ale nie dla piłkarzy Lechii. Ci, podobnie jak w poprzednim sezonie, również w tym obecnym gubią punkty u siebie, poprawiając ogólny bilans wynikami na wyjazdach. To dzięki nim są dzisiaj tam, gdzie są, a więc po dziewięciu kolejkach na siódmym miejscu w tabeli z dorobkiem 15 punktów.
Dotychczas gdańszczanie cztery razy rozgrywali swoje spotkania na PGE Arenie w tym sezonie. Ich bilans jest dla Lechistów fatalny: trzy porażki i zaledwie jedno zwycięstwo odniesione nad Lechem Poznań 30 września bieżącego roku. Obiekt, który powinien być "zaczarowany" dla gości, staje się pechowy dla gospodarzy. Czy kolejne starcie ligowe na PGE Arenie ekipy Bogusława "Bobo" Kaczmarka z Legią Warszawa pomoże gdańszczanom odczarować na dłużej ich piękny stadion?
- Po tym, co widziałem w Anglii przez sześć lat, cieszę się, że mamy taki obiekt i możemy na nim grać. Przede wszystkim dla takiej rzeszy kibiców, bo ostatnio na spotkaniu było 20 tys. ludzi, a myślę, że mecz z Legią wyzwoli jeszcze większe rezerwy fanów, którzy przyjdą na stadion. Jak będziemy grali tak, jak w dwóch ostatnich spotkaniach u siebie, oczywiście poza momentem dwunastu minut ze Śląskiem, gdzie straciliśmy trzy bramki, to będzie dobrze - zaznacza Rasiak.