Presja przeszkadza Zawiszy?

Czy piłkarze Zawiszy lepiej czują się w meczach wyjazdowych niż na własnym boisku? Będzie to można sprawdzić już podczas niedzielnego wyjazdu do Stróż.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Wyraźny kryzys dopadł wicelidera tabeli. Bydgoszczanie w ostatnich czterech spotkaniach wygrali tylko raz. Dwukrotnie podzielili się punktami, a raz musieli uznać wyższość rywali. Stracili również dwa razy więcej goli niż w pierwszych ośmiu kolejkach. Co zatem dzieje się z drużyną Zawiszy? Być może przyczyną kryzysu znalazł jego trener Jurij Szatałow.

- Rozmawiałem na przykład z Bartoszem Kopaczem i pytałem o jego słabszą dyspozycję. Wytłumaczył mi, że w Bydgoszczy jest duża presja. W Radzionkowie lepiej grało się bez tego ciśnienia. Tutaj są wysokie wymagania. Wiemy jaki cel stoi przed nami. Ale dla mnie to nie jest żadne tłumaczenie. My musimy grać dobrze zarówno u siebie i na wyjeździe i trzeba znaleźć na to rozwiązanie - ocenia Szatałow.

Po ostatnim meczu z Bogdanką Łęczna sporo pretensji bydgoszczanie mieli też do sędziego Michała Zająca. To on nie uznał, ich zdaniem prawidłowej bramki Rafała Leśniewskiego. Dobry zespół nie powinien jednak tym się przejmować i strzelić rywalom jeszcze dwie bramki. - Nie możemy się skupiać na decyzjach sędziego. Gramy za nerwowo i widać to na boisku. W piłce nożnej decydują małe szczegóły - mówi kapitan Łukasz Skrzyński.

Tymczasem już w niedzielę bydgoszczan czeka trudny wyjazd do Stróż, a potem na derbowy pojedynek do Grudziądza. Tam może być jeszcze trudniej o punkty, bowiem Olimpii na jej terenie punktów nie odebrał nawet Lech Poznań w Pucharze Polski. - Nigdy nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Zawsze najważniejszy jest najbliższy mecz i tak będzie teraz tym razme - podsumował Wahan Geworgian.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×