Dariusz Kłus: Problem Cracovii jest głębszy
- Czy w I lidze da się grać tak, jak chce Cracovia? - pyta Dariusz Kłus, były gracz Pasów, a dziś zawodnik Olimpii Grudziądz, która ostatnio pewnie pokonała krakowian w lidze 2:0.
W meczu 8. kolejki I ligi drużyna Tomasza Asensky'ego nie pozwoliła Cracovii na zbyt wiele. Grudziądzanie stosunkowo szybko objęli dwubramkowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca, nie dopuszczając praktycznie rywali do sytuacji bramkowych.
- To nasze zasłużone zwycięstwo. Taki mieliśmy plan, żeby pozornie dać Cracovii rozgrywać piłkę, bo wiadomo, że to drużyna, która lubi tę "krakowskę grę". Nastawiliśmy się na to, by w odpowiednim momencie agresywnie podejść do przeciwnika, zabrać mu piłkę i szybko skontrować. Fajnie, że udało się to już w pierwszym fragmencie gry, dzięki czemu niejako ustawiliśmy ten pojedynek. Mocno pracowaliśmy defensywie, przewaga w posiadaniu piłki na pewno była po stronie Cracovii, ale nas to nie interesowało, bo interesowało nas tylko zwycięstwo - mówi Kłus.
Interesującym obrazkiem podczas meczu Olimpii z Cracovią był pressing zakładany przez gospodarzy już przy wznowieniu przez Pasy gry z "piątki". - Nie mogliśmy dać Cracovii dobrze zacząć, bo łatwiej odebrać piłkę albo utrudnić rozegranie przy stałym fragmencie, niż później przesuwać, kiedy Pasy wymieniałyby podania. Cracovia trochę przy tym zwariowała i dużo piłek grała w aut albo my zbieraliśmy je w górze - komentuje Kłus.
- Mój gol dał nam przewagę psychologiczną. Zdobyliśmy go właśnie, dzięki wysokim "spressowaniem" rywala. To mój pierwszy gol w pierwszej drużynie Olimpii, bo wcześniej strzelałem tylko w rezerwach. Jak smakuje? Fajna sprawa - mówi Maciej Rogalski i dodaje: - Cracovia może dłużej utrzymywała się przy piłce, ale sami jej na to pozwalaliśmy i nic jej to nie dawało. Jeśli będziemy grać tak samo konsekwentnie w Legnicy, to jest spokojny o to, że w końcu przywieziemy coś z wyjazdów.
Olimpia była bardzo groźna przy stałych fragmentach gry wykonywanych głównie przez Mariusza Kryszaka. - Zdawaliśmy sobie z klasy przeciwnika. Naszym założeniem było przechwycenie piłki w środku pola i wyjście z szybką kontrą. Udało się to kilkukrotnie. Cieszę się, że te rzuty wolne i rożne nam wychodzą. Można powiedzieć, że to nasza silna broń, bo tak zdobywamy wiele bramek - mówi Kryszak. Tuż przed spotkaniem nad Grudziądzem przeszła intensywna ulewa, przez którą boisko Olimpii było mocno nasiąknięte wodą. Mimo to większość gości zdecydowała się na grę w "lankach", przez co po prostu ślizgali się na murawie. - Obuwie tu chyba nie miało większego znaczenia - odpowiada Kłus. - Cracovia w tych warunkach chciała grać swoją piłkę, bo może inaczej nie potrafi? Zostali za to skarceni, bo szybki odbiór po zorganizowanym pressingu dawał nam szanse w ofensywie. Nie dawaliśmy się im rozhulać.- Nam warunki nie przeszkadzały. Byliśmy przygotowani na wojnę i te warunki nam do tego spasowały. Przy agresywnej grze takie boisko było naszym sprzymierzeńcem
- dorzuca Rogalski.