Piłkarze Ruchu: Musimy wygrać z Koroną, bo...
Piłkarze Ruchu Chorzów przegrali we Wrocławiu ze Śląskiem, chociaż wcale nie czują się słabsi od mistrza Polski. Niebiescy podkreślają, że w następny mecz bezwzględnie muszą wygrać.
Spotkanie pomiędzy Śląskiem Wrocław a Ruchem Chorzów wcale nie musiało zakończyć się zwycięstwem gospodarzy. Niebiescy sami są sobie jednak winni, bowiem w końcówce potyczki Marcin Kikut zagrał we własnym polu karnym piłkę ręką, sędzia odgwizdał rzut karny, który na gola zamienił Mateusz Cetnarski. - Piłka niewątpliwie trafiła w moją rękę. Z mojego doświadczenia piłkarskiego wydaje mi się, że takiego karnego nie powinno się odgwizdać. Śląsk dostał już trzy karne w dwóch meczach. Niestety taka jest piłka, nie zawsze sprawiedliwa, bo naprawdę zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku, momentami staraliśmy się zaatakować, stworzyć jakąś jakąś sytuację i je mieliśmy. Światełko w tunelu było i wydaje mi się, że zasłużyliśmy na ten punkt. Sądzę, że z przebiegu spotkania byłby on sprawiedliwy, ale jak już mówiłem - piłka nożna nie zawsze jest sprawiedliwa. Czasami tak bywa, że w ostatnich minutach, w końcówce meczu dostaje się takiego karnego i mocno te skrzydła zostają podcięte. Na pewno to nas mocno boli, ale to jest sport. Będziemy na szczęście mieli okazję rewanżu - mówił po meczu Kikut, największy winowajca porażki w ekipie Niebieskich.
W kolejnym spotkaniu chorzowianie, którzy sezon zaczęli od trzech porażek, na własnym stadionie zmierzą się z Koroną Kielce. - Najbardziej boli to, że chcieliśmy zdobyć punkt, a w 87. minucie straciliśmy gola. To martwi. Taki jest futbol. Nie wolno przecież się załamywać. Trzeba podnieść głowę do góry i grać. Za dwa tygodnie mamy mecz u siebie z Koroną Kielce i musimy to spotkanie wygrać, bo inaczej będziemy w dramatycznej sytuacji - zaznaczył Andrzej Niedzielan, który potyczkę we Wrocławiu rozpoczął w podstawowym składzie.- Wszyscy wiedzą jak Śląsk gra i że raczej nie jest to drużyna, która lubi prowadzić grę, tylko raczej preferują styl z kontry. Są lepsi o jedną bramkę i to oni są zwycięzcami. Fakt, że nie mieli aż tylu stuprocentowych sytuacji do zdobycia gola, ale tego jednego strzelili. Są lepsi tylko i aż o tą bramkę. Trzy punkty zostały we Wrocławiu, a my do Chorzowa wracamy bez punktu. To na pewno boli, bo gdybyśmy naprawdę słabsi od przeciwnika, to wiadomo - przegrane są wkalkulowane w ten sport. Nie czujemy się jakoś specjalnie słabsi - dodał Niedzielan.