Bez niespodzianki - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - Lechia Gdańsk

Gospodarze objęli prowadzenie, ale nie potrafili go utrzymać. Gdańszczanie powrócili na właściwe tory i w dogrywce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Wyżej notowana Lechia Gdańsk ekspresowo przejęła inicjatywę, raz po raz zamykając przeciwnika na jego połowie. Goście szybciej wymieniali podania, dzięki czemu sprawnie przedostawali się pod bramkę. Tam jednak mieli spore kłopoty i rzadko oddawali celne strzały. Niezłą okazję zmarnował Paweł Nowak, gdy po błędzie Marcina Kalkowskiego trafił wprost w Pawła Sochę.

Bogdanka z kolei liczyła przede wszystkim na kontry, a rywale pozostawiali im sporo miejsca na boisku. Gospodarze mozolnie konstruowali akcje, a mimo to objęli prowadzenie. Tuż przed upływem dwóch kwadransów Kamil Oziemczuk dośrodkował wprost na głowę Macieja Ropiejki, a ten nie dał żadnych szans Sebastiana Małkowskiego.

Ten gol nie odmienił oblicza gry, gdyż nadal dominowała gdańska drużyna. W marnowaniu świetnych sytuacji podbramkowych przodował jednak Grzegorz Rasiak. Z przeciwnej strony nie popisał się również Sebastian Szałachowski, który mógł podwyższyć wynik.

Po przerwie Lechia nie potrzebowała zbyt wiele czasu, aby doprowadzić do remisu. Po wrzutce Abdou Razacka Traore z rzutu wolnego pozostawiony bez opieki Sebastian Madera przywrócił gościom nadzieję na odniesienie sukcesu. To właśnie Traore sprawiał ogrom problemów defensywie Bogdanki. Wiele razy nawet kilku obrońców nie potrafiło go zatrzymać.

Łęcznianie nie potrafili przeciwstawić się dobrze zorganizowanej grze gości. Pojedyncze, chaotyczne kontry nie przyniosły żadnego efektu, zaś Lechia chciała za wszelką cenę uniknąć dogrywki. W końcówce kontuzji kolana doznał Sebastian Małkowski i jego miejsce zajął Michał Buchalik.

Obie strony z całych sił starały się zakończyć rywalizację w ciągu 90 minut, lecz i tak konieczne były jeszcze dwa kwadranse, by wyłonić zwycięzcę. Lechia dopięła swego już w 99. minucie, kiedy przepiękny strzał przy słupku oddał Piotr Wiśniewski. Łęczyńska drużyna nie straciła werwy, jednak zabrakło umiejętności, żeby odebrać Lechii awans do kolejnej fazy.

Po meczu powiedzieli:

Bogusław Kaczmarek (trener Lechii): Mecz miał różne fazy. Myślę, że przespaliśmy początek tego spotkania. Drużyna Piotra Rzepki zdobyła bramkę, później próbowaliśmy przejąć inicjatywę. Bogdanka cofnęła się i wyprowadziła kilka bardzo groźnych kontrataków, po których mogliśmy stracić bramkę. Myślę, że od 55. minuty to my przejęliśmy kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku. Cieszę się, iż udało się zwyciężyć na tym trudnym terenie. W Łęcznej naprawdę widać pracę trenera Rzepki i jest kilku ciekawych piłkarzy. Życzę Ci, Piotruś wszystkiego najlepszego w lidze i jak najmniej urazów, bo my straciliśmy bramkarza.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Według mnie mecz cechował się dużą kulturą piłkarską. My jesteśmy właściwie na etapie zgrywania się. Na pewno chcielibyśmy już jak najszybciej być gotowi. Doświadczenie Traore, Nowaka czy Surmy było w stanie wykreować różnicę. W mojej drużynie brakowało aż takiego doświadczenia. Decydującym momentem był gol na 1:1. Lekcja od Lechii jest praktycznie bezcenna, bo latem szukaliśmy możliwości rozegrania meczu z drużyną z T-Mobile Ekstraklasy.

Bogdanka Łęczna - Lechia Gdańsk 1:2 (1:0, 1:1)
1:0 - Ropiejko 29'
1:1 - Madera 54'
1:2 - Wiśniewski 99'

Składy:

Bogdanka: Socha - Lukasiewicz, Kalkowski, Midzierski, Wojdyga - Oziemczuk (61' Irie), Sołdecki, Gamla, Mandrysz, Szałachowski (86' Nikitović) - Ropiejko (73' Pesir).

Lechia: Małkowski (85' Buchalik) - Bąk, Madera, Bieniuk, Pietrowski (96' Hajrapetjan) - Traore, Surma, Andreu, Nowak, Machaj (46' Wiśniewski) - Rasiak.

Żółte kartki: (Bogdanka) oraz Surma (Lechia).

Sędzia: Mariusz Korzeb (Warszawa).

Widzów: 1500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×