PP: Śląsk wymęczył zwycięstwo

Śląsk Wrocław wygrał zaledwie 1:0 z drugoligowym KS Polkowice w Pucharze Polski. Wrocławianie mieli przewagę, ale nie ustrzegli się kilku fatalnych błędów po których mógł paść gol dla KS-u.

Artur Długosz
Artur Długosz

Do tego meczu piłkarze Śląska Wrocław w Polkowicach jeszcze nie zwyciężyli. Każda seria ma jedna swój koniec, ale po kolei.. Wrocławianie mecz rozpoczęli od ataków. Orest Lenczyk do gry desygnował teoretycznie rezerwowy skład, chociaż nie brakowało w nim znanych zawodników, a na ławce rezerwowych siedzieli między innymi Sebastian Mila i świeżo powołany do reprezentacji narodowej Waldemar Sobota.

Pierwsze uderzenia zawodników WKS-u były jednak niecelne. W 18. minucie bliski szczęścia był Tomasz Jodłowiec, który pomylił się minimalnie. Gospodarze zupełnie nie potrafili jednak zagrozić bramce strzeżonej przez Rafała Gikiewicza, który w tym spotkaniu był kapitanem zielono-biało-czerwonych. Mistrzowie Polski mieli też problemy z celnym dośrodkowaniem w pole karne rywala.

Dopiero w 31. minucie z rzutu wolnego dokładnie w pole karne zacentrował Mateusz Cetnarski. W polu karnym najwyżej do piłki wyskoczył Cristian Omar Diaz i popisał się skutecznym strzałem głową po którym bramkarz polkowiczan zmuszony był wyjmować piłkę z bramki. Po objęciu prowadzenia zespół z Wrocławia kontrolował poczynania na boisku i chciał jeszcze podwyższyć prowadzenia, lecz ta sztuka mu się nie udała.

Po wznowieniu gry do ataku ruszył młody zespół z Polkowic oparty na zawodnikach występujących w Młodej Ekstraklasie w barwach KGHM Zagłębia Lubin. Po kilku minutach gry znów bliski szczęścia był Diaz, który minimalnie pomylił się po dośrodkowaniu Cetnarskiego. W 59. minucie Śląsk przed stratą gola uratował jego golkiper. W beznadziejnej sytuacji odbił on piłkę po uderzeniu głową Szymona Skrzypczaka z kilku metrów. To powinien być gol. Chwilę później Rafał Gikiewicz popisał się kolejną doskonałą interwencją, tym razem daleko wychodząc z własnej bramki. W zespole z Polkowic aktywny był Skrzypczak, lecz w decydujących momentach brakowało mu zimnej krwi i wykończenia akcji. Tak było na przykład w 86. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z lewej skrzydła nie trafił on w piłkę mając przed sobą pustą bramkę. Chwilę wcześniej dobrą indywidualną akcją popisał się Waldemar Sobota.

Końcówka potyczki należała do drużyny z Polkowic, lecz wrocławianie nie dali sobie strzelić gola i ostatecznie to oni wygrali ten mecz. Młodej drużynie z Polkowic na pewno należą się jednak wielkie słowa uznania.

KS Polkowice - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)

0:1 - Diaz 36'

Składy:

KS Polkowice: Damian Primel - Rafał Darda, Mateusz Bartków (58' Sebastian Kwaśniewski), Dawid Wacławczyk, Maciej Bancewicz, Karol Fryzowicz (82' Rafał Kusowski), Dawid Śliwiński, Adrian Krysian, Szymon Sołtyński (69' Rafał Karmelita), Szymon Skrzypczak, Patryk Bryła.

Śląsk Wrocław:  Rafał Gikiewicz - Tadeusz Socha, Rafał Grodzicki, Marek Wasiluk, Patrik Mraz, Mateusz Cetnarski, Tomasz Jodłowiec, Dalibor Stevanović, Paweł Garyga (64' Waldemar Sobota), Łukasz Gikiewicz, Cristian Omar Diaz (65' Sylwester Patejuk).

Żółte kartki: Garyga, Mraz, Elsner (Śląsk).

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).

Widzów: 600.

Powiedzieli po meczu:

Adam Buczek (trener KS Polkowice): To był taki mecz, jaki chcieliśmy zagrać. Okres przygotowawczy dobiega końca, mieliśmy dzisiaj rozegrać pierwsze spotkanie ligowe, ale dzięki zwycięstwu nad Młodą Legią mogliśmy mieć przyjemność zmierzyć się z mistrzami Polski. Nie musiałem nikogo specjalnie mobilizować na to starcie, bo moi piłkarze czekali na taki mecz bardzo długo i dzisiaj mieli okazję zaprezentować się na tle wyżej notowanego rywala. Momentami nasza gra z drugiej połowie była zadowalająca, ale prawdziwa weryfikacja przyjdzie w rozgrywkach ligowych. Wszystko dlatego, że my dzisiaj mogliśmy wygrać, a Śląsk musiał.

Orest Lenczyk (trener Śląska Wrocław): Byliśmy faworytem, ze względu na miejsce, które zajęliśmy na koniec poprzedniego sezonu. Chciałbym wyrazić szacunek dla trenera Adama Buczka, za to, że tak udanie poczyna sobie z polkowicką młodzieżą. Nerwy odegrały dużą rolę - nasi rywale nie mieli nic do stracenia, a na nas spadłaby kolejna fala krytyki. Pierwsza runda Pucharu Polski jest zawsze dla drużyn z ekstraklasy małym problemem, bo albo te zespoły odpadają albo grają nie zadowalającym poziomie. Jesteśmy wciąż w fazie przygotowań, a po drodze walczymy w ważnych dla klubu rozgrywkach. Wiem, że na tę chwilę jest różnie z niektórymi piłkarzami. Indywidualnie można było dopatrzyć się mankamentów, ale ogólnie drużyna trochę pobiegała, powalczyła, zdobyła ładnego gola i wytrwała.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×