Nie mogłem przegapić takiej szansy - rozmowa z Tomaszem Foszmańczykiem, nowym piłkarzem Korony Kielce

Tomasz Foszmańczyk opuścił Wartę i trafił do Korony. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wyjaśnił, że klub z Kielc wyprzedził jego aktualnego pracodawcę, a on sam nie będzie żałował zmiany barw.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Szymon Mierzyński: Kiedy dostałeś ofertę z Korony?

Tomasz Foszmańczyk: Pod koniec sezonu zadzwonił do mnie trener Leszek Ojrzyński i zapytał, czy byłbym zainteresowany grą w jego drużynie. Tak zrodził się temat mojego przejścia.

Czy wtedy miałeś już propozycję przedłużenia umowy z Wartą?

- Rozgrywki trwały i w tym czasie nie prowadziłem jeszcze rozmów na ten temat. Taka oferta pojawiła się już po sezonie, ale odrzuciłem ją. Wówczas wiedziałem o zainteresowaniu ze strony Korony i miałem za sobą wstępne ustalenia z tym klubem. Potem wyjechałem na kilkudniowe wakacje, a po powrocie podpisałem kontrakt w Kielcach.

Spodziewałeś się, że otrzymasz możliwość gry w ekstraklasie? To chyba mimo wszystko spora niespodzianka...

- Przyznam, że nie spodziewałem się, ale po cichu liczyłem, że dostanę taką propozycję. Z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim rozmawiałem już rok temu, gdy zaczynał swoją pracę w Koronie. Wtedy do tego transferu zabrakło niewiele, ostatecznie wylądowałem w Warcie. Teraz minął rok, szkoleniowiec wykonał świetną robotę w Kielcach i na pewno ma większą swobodę w budowaniu kadry. Podjął drugą próbę ściągnięcia mnie do siebie i tym razem wszystko zostało sfinalizowane.

W przeszłości mieliście okazję razem pracować...

- Miało to miejsce w Rakowie Częstochowa w 2008 i 2009 roku. Byłem wtedy w dobrej formie fizycznej i ta współpraca układała się bardzo dobrze. Odpowiada mi szkoła trenera Ojrzyńskiego i dlatego przyjąłem jego ofertę.

Nastawiasz się na grę w podstawowym składzie, czy raczej spodziewasz się, że wszystko będzie następować stopniowo?

- Nie zastanawiam się nad tym. Nie mam jakichś sprecyzowanych oczekiwań. Mam nadzieję, że prędzej czy później wskoczę do podstawowej jedenastki. Kiedy to nastąpi, to się okaże. Zresztą gdy rok temu przychodziłem do Warty, moje nastawienie było podobne. Chciałem się pokazać, dobrze grać i dzięki temu dostałem szansę gry.

Czy nikt w Warcie nie ma ci za złe, że odszedłeś, nie czekając na nowy kontrakt w Poznaniu?

- Myślę, że zachowałem się wobec działaczy bardzo lojalnie. Gdyby oferta przedłużenia umowy pojawiła się wcześniej, to pewnie bym tu został. W czasie gdy nadeszła, wiedziałem już, że w nowym sezonie zagram w Koronie.

Czyli można powiedzieć, że gdyby klub z Poznania wyprzedził telefon trenera Ojrzyńskiego, to nie zmieniłbyś barw...

- Najprawdopodobniej tak by właśnie było.

Czy idąc do Kielc, czujesz, że podejmujesz ryzyko? A może jesteś pewny siebie i wiesz, że nie będziesz żałować tej decyzji?

- Powiedziałem już sobie, że nie ma mowy, bym kiedykolwiek żałował tego ruchu. Trafiłem do ekstraklasy, gdzie nigdy wcześniej nie miałem okazji grać. To szansa, której nie mogłem przegapić.

Zyskałeś tylko sportowo, czy finansowo również?

- Korona nie jest potentatem, ale jest bardzo mądrze zarządzana. Jeśli chodzi o mnie, to finanse nie były czynnikiem decydującym.

Czy trener Leszek Ojrzyński przedstawił już jakieś plany na przyszły sezon? Ostatnie rozgrywki były nadzwyczaj udane, więc ambicje mogą się zwiększyć...

- Znając szkoleniowca, wiem, że nie będzie kalkulował. W każdym spotkaniu będą nas interesować trzy punkty. Nikt w tej chwili nie rozmyśla, które miejsce moglibyśmy zająć na koniec sezonu. Zresztą trzeba się skupić na dobrym starcie, bo terminarz będzie trudny. W pierwszych dwóch kolejkach czekają nas wyjazdowe pojedynki z Legią Warszawa i Śląskiem Wrocław.

Pojawiłeś się na pierwszym treningu Warty po urlopach. Jakie są twoje plany na najbliższe tygodnie?

- Korona wznowi zajęcia 4 lipca. Przyjechałem do Poznania, bo mój kontrakt z zielonymi wygasa dopiero 30 czerwca. Do tego czasu jestem do dyspozycji trenera Czesława Owczarka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×