Słowacki piłkarz odchodzi z Sandecji

Przygoda Lukáša Janiča z sądeckim klubem dobiegła końca, gdyż kontrakt zawodnika został rozwiązany za porozumieniem stron. Pomocnik ze Słowacji spędził w Nowym Sączu blisko półtora sezonu.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Urodzony w Prešovie zawodnik, przybył do Sandecji po krótkim pobycie w Koronie Kielce. W barwach klubu z województwa świętokrzyskiego zaliczył dwa występy ligowe oraz jeden w Pucharze Polski, nie zyskując uznania w oczach szkoleniowca. Dlatego też postanowił przenieść się do Nowego Sącza, gdzie 3 stycznia 2011 roku podpisał umowę z lokalnym pierwszoligowcem. Grając w biało-czarnej koszulce, wystąpił łącznie w 31 spotkaniach, strzelając trzy bramki. Początkowo ustawiano  Lukáša Janiča na skrzydle, a następnie pełnił rolę ofensywną w środku pola, ale miał ogromne problemy z kontuzjami. Pomimo tego, będąc na boisku prezentował świetne wyszkolenie techniczne, dobry przegląd pola i wysokiej klasy umiejętność wykonywania stałych fragmentów. Brak osiągnięć nie jest dla byłego gracza MFK Košice powodem, aby źle wspominać swój pobyt w nowosądeckiej drużynie.

- Sportowo na pewno byłem w stanie osiągnąć więcej, ale zabrakło mi przede wszystkich szczęścia, bo kiedy złapałem dobrą dyspozycję to przytrafiła mi się plaga kontuzji. Nie mam jednak powodów, żeby wstydzić się swoich występów w koszulce Sandecji. Spędziłem tutaj wiele sympatycznych chwil i będę miło wspominał ten okres mojego życia. Szczególnie urzekli mnie sądeccy kibice, ponieważ robią świetną robotę dla swojej drużyny. Na Słowacji nie można zobaczyć na trybunach takiej oprawy i atmosfery, jak przy ulicy Kilińskiego w Nowym Sączu. Zapewniam, że jeszcze nie raz pojawię się na stadionie oglądając w akcji piłkarzy, lecz także sądeckich kibiców - powiedział 26-letni zawodnik.

Pomimo, że kontrakt wychowanka Tatrana Prešov obowiązywał do 30 czerwca 2013, postanowiono usiąść do rozmów o wcześniejszym rozwiązaniu tej umowy. - Nie myślałem o odejściu z tego klubu, ale pojawił się nowy trener i nie widział już dla mnie miejsca w składzie. Oczywiście muszę uszanować jego decyzję, bo przecież on odpowiada za wyniki zespołu i musi dobrać odpowiednich dla siebie wykonawców tej strategii. Nie jestem człowiekiem robiącym coś na siłę i na przekór innym, więc moja rozmowa z prezesem Andrzejem Dankiem trwała zaledwie kilka minut. Szybko doszliśmy do porozumienia, podjęliśmy ostateczne decyzje i nie jestem już dla nikogo ciężarem. Mimo wszystko nie mam żalu, przecież to jest sport zawodowy, takie sprawy nie są czymś niezwykłym - wyjaśnił Janič.

Przyszłość zawodnika mającego na koncie występy w słowackiej reprezentacji U-21 nie jest jeszcze znana, a on sam dopiero zaczyna szukać sobie miejsca, gdzie będzie mógł kontynuować karierę. - Nie ukrywam, że podoba mi się w Polsce i chciałbym tutaj pozostać. Na pewno Sandecja nie jest moim ostatnim klubem w tym kraju, a może nawet wrócę w przyszłości do Nowego Sącza? Kto wie. Teraz jednak sądzę, że dobrze zrobiłoby mi gdybym chociaż połowę sezonu pograł w ojczyźnie, odbudował się fizycznie i osiągnął optymalny poziom formy. Na razie jednak nie ma konkretów - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×