Banici z Polonii wrócą do Górnika?

Przed rokiem Grzegorz Bonin i Daniel Sikorski przechodzili z Górnika Zabrze do Polonii Warszawa, by walczyć o ligowe laury. Niewykluczone, że po nieudanym sezonie obaj wrócą na Roosevelta.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W poprzednim sezonie Grzegorz Bonin i Daniel Sikorski byli podstawowymi zawodnikami Górnika Zabrze, zdobywając ze śląskim klubem 6. pozycję w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Wkrótce zostali zauważeni przez działaczy mającej mocarstwowe plany Polonii Warszawa. Obaj przy Konwiktorskiej zaliczyli jednak spektakularne upadki.

Bonin, będący jeszcze rok temu w kręgu zainteresowań selekcjonera Franciszka Smudy, był wielokrotnie krytykowany za słabą postawę przez Józefa Wojciechowskiego. Boss stołecznego klubu zarzucał kreatywnemu skrzydłowemu m.in. brak zaangażowania w grę i zbyt wysokie zarobki, jak na umiejętności, które zawodnik prezentuje. - Nikt nie był ślepy ani pijany jak podpisywał ze mną kontrakt - ripostował Bonin.

W klubie z Warszawy ostatecznie występował tylko pół roku, przenosząc się do beniaminka z Łodzi. Z Łódzkim Klubem Sportowym Bonin związał się tylko na pół roku, więc z końcem czerwca będzie wolnym zawodnikiem. Już zimą czyniono pierwsze przymiarki, by 28-latek wrócił do Zabrza, gdzie występował przez trzy lata. - Oferta z Górnika była i na pewno poważnie bym się nad nią zastanowił. Byłem jednak wtedy po słowie z trenerem i działaczami ŁKS-u, a u mnie słowo jest droższe pieniędzy - argumentował w niedawnej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl "Boniek".

Wiele wskazuje na to, że po bardzo prawdopodobnym rozstaniu z Prejuce'm Nakoulmą i Pawłem Thomikiem działacze zabrzańskiego klubu raz jeszcze zagną parol na tego zawodnika. Podobny los może spotkać Sikorskiego, który w poprzednim sezonie zdobył dla Górnika sześć bramek i został najskuteczniejszym strzelcem drużyny. W ekipie Czarnych Koszul także byłemu graczowi rezerw Bayernu Monachium się nie powiodło. Przez cały sezon rozegrał w barwach Polonii piętnaście spotkań nie strzelając żadnej bramki.

"Sikor" wsławił się za to najbardziej spektakularnym pudłem sezonu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy, gdzie w Bełchatowie nie umiał trafić do siatki z odległości 35 cm., fatalnie pudłując na pustą bramkę. Po tym "wyczynie" Wojciechowski stracił do niego cierpliwość i przesunął gracza do drużyny Młodej Ekstraklasy, gdzie ten strzelił cztery bramki. Szans na powrót do pierwszego zespołu warszawskiej drużyny 24-latek jednak nie ma.

I w tym wypadku niewykluczony jest powrót zawodnika do Górnika, który będzie latem szukał wzmocnień linii ataku. Co prawda Sikorski odchodził z Zabrza skonfliktowany z trenerem Adamem Nawałką, ale nie wiadomo wciąż czy doświadczony szkoleniowiec w klubie z Roosevelta zostanie [umowa wygasa mu 30 czerwca - przyp. red.]. Nawet jeśli 54-latek będzie w dalszym ciągu prowadził śląską drużynę obie strony zapewne zdecydują się zakopać topór wojenny. Wszak na transferze zarówno Górnik jak i Sikorski mogą jedynie zyskać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×