Maciej Tataj: Mamy nóż na gardle

Wprawdzie Maciej Tataj - napastnik Dolcanu Ząbki - strzelił w Gliwicach swoją trzynastą bramkę w tym sezonie, ale na niewiele się to zdało. Jego zespół poległ z niebiesko-czerwonymi 2:3. Ząbkowianie w dalszym ciągu muszą mocno martwić się o pozostanie na zapleczu ekstraklasy, bowiem ich sytuacja staje się coraz cięższa.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek

Zespół Dolcanu Ząbki przegrał z Piastem Gliwice 2:3, mimo że gliwiczanie prowadzili już różnicą trzech bramek. Jednak za walkę do końca nikt punktów nie przyznaje i ząbkowianie do domów wracali bez żadnej zdobyczy. - Na pewno początek meczu zdecydowanie należał do Piasta, który szybko strzelił trzy bramki. Jednak jeszcze przed przerwą udało nam się troszeczkę zmniejszyć rozmiary tego prowadzenia, a już na początku drugiej połowy mogłem zdobyć gola na 3:2 i różnie mogłoby się to ułożyć. A po zmianie stron udało nam się tylko raz strzelić do bramki i mimo wszystko, Piast zasłużenie wygrał to spotkanie - powiedział po meczu z Piastem Gliwice Maciej Tataj, napastnik Dolcanu Ząbki.

Gdy zespół strzela bramkę tuż przed przerwą i zmniejsza stratę do rywala, to działa to na niego bardzo mobilizująco. Tego samego nie można mówić o przeciwniku, który schodzi do szatni ze świadomością mniejszego prowadzenia. Co zatem trener Robert Podoliński powiedział w przerwie swoim zawodnikom? - Szkoleniowiec nas mobilizował, mówił że to nie koniec, że możemy w tym meczu jeszcze coś zrobić. Rzeczywiście tak to później wyglądało, bo mieliśmy swoje sytuacje, ale oczywiście Piast również do nich dochodził - przyznał snajper. - Trener zaznaczał, że jesteśmy w stanie jeszcze wyrównać, ale czerwona kartka uniemożliwiła nam w końcówce szansę na stworzenie sobie większej liczby sytuacji pod bramką Piasta. Cóż... Taka jest piłka - dodał.

Była 46. minuta meczu. Goście wyprowadzili pierwszą akcję drugiej połowy, po której sam przed Jakubem Szmatułą znalazł się właśnie Tataj. Zawodnik chciał przelobować golkipera Piasta i piłka zmierzała do siatki, jednak w ostatniej chwili wrócił Adrian Klepczyński i wybił ją tuż sprzed linii bramkowej. - Z pewnością, gdybym to wykorzystał, to mecz mógłby się potoczyć inaczej. Mam do siebie duże pretensje o tę sytuację, bo troszeczkę za lekko lobowałem i niestety obrońca wybił piłkę i cały czas było 3:1. Dosyć późno zdobyliśmy drugą bramkę i nie udało się zapunktować - rozkładał ręce wypożyczony zawodnik Korony Kielce.

Porażka z niebiesko-czerwonymi spowodowała, że sytuacja Dolcanu z ligowej tabeli nadal nie przedstawia się lepiej. Drużyna z Ząbek będzie musiała mocno walczyć w ostatnich meczach sezonu o pozostanie na zapleczu ekstraklasy. - Wiedzieliśmy, że to raczej do końca będzie tak wyglądać i będziemy walczyć o utrzymanie. Cały czas mamy nóż na gardle i myślę, że zmobilizuje nas to w następnych spotkaniach, co przyniesie efekty w postaci zdobyczy punktowych - zakończył Maciej Tataj.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×