Duże umiejętności to nie wszystko - rozmowa z Tomaszem Lisowskim, obrońcą Widzewa Łódź

Jak najszybszy powrót do ekstraklasy to cel Widzewa - na łamach portalu SportoweFakty.pl przekonuje 23-letni piłkarz łódzkiej drużyny. W rozmowie z nami ocenia on inauguracyjny mecz z Motorem, a także opowiada o grze w reprezentacji Polski.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Paweł Patyra: Przed spotkaniem z Motorem Lublin w grę wchodziło tylko zwycięstwo?

Tomasz Lisowski: Przyjechaliśmy z założeniem, że mamy wywieźć stąd 3 punkty i nam się to udało.

Wiedzieliście czego spodziewać się po lubelskiej drużynie?

- Mieliśmy rozszyfrowany Motor. Może nie w stu procentach, ale widzieliśmy, że ma on najsilniejsze te 20-30 początkowych minut. Ustawiliśmy się i udało nam się to przetrzymać. Odpowiedzieliśmy jedną bramką i udało nam się to dowieźć do końca.

Mecz nie był jednak porywającym widowiskiem. Widzew nie stworzył zbyt wielu sytuacji podbramkowych.

- Motor też nie prezentował wysokiego poziomu. Byliśmy przekonani, że gra w I lidze będzie tak wyglądała. Duże umiejętności to nie wszystko, tu będzie trzeba zostawić dużo siły i walki.

Jesteście jednak głównym kandydatem do awansu...

- Można powiedzieć, że jednym z wielu. Głównym to może nie. Będziemy robić wszystko, żeby jak najszybciej zapewnić sobie ten awans.

W Lublinie zagraliście z zaklejonym logo Orange na strojach. Nie otrzymaliście jeszcze nowych kompletów?

- Jeszcze nie doszedł nowy sprzęt Pumy, czekamy… Jest tak, jak jest. Z tego co wiem, do końca mamy czekać na decyzję, co jeszcze będzie z nami.

Można powiedzieć, że było to dla pana udany powrót na Lubelszczyznę?

- Zgadza się (śmiech). Bardzo dobrze czułem się w Górniku Łęczna. W dzisiejszym meczu może nie aż tak dobrze, ale wynik cieszy.

Egipskie ciemności, w jakich przyszło wam grać w końcówce, to rzecz niespotykana. Grał pan już kiedyś w takich warunkach?

- Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Było ciężko w takich warunkach. Trudno było zobaczyć bramkę, a co dopiero piłkę.

I-ligowy Widzew ma dwóch kadrowiczów...

- Myślę, że trener sugerował się występami z tamtego sezonu. W tej rundzie trener Leo Beenhakker, tak samo jak jego asystenci, jeszcze nie widzieli nas w akcji.

Teraz droga do reprezentacji będzie dłuższa?

- No, nie wiem... Na dzień dzisiejszy jestem w Widzewie, będę chciał grać tutaj jak najlepiej. Oby trener Leo Beenhakker mnie cały czas powoływał.

Pan i Piotr Kuklis to jedyni reprezentanci I ligi podczas zgrupowania kadry we Wronkach. Pańskim zdaniem, w przyszłości selekcjoner może zasugerować się ligą, w której gra Widzew?

- Może tak będzie, ale myślę, że jak będą wyniki i dobra gra, to nie będzie przeszkód, żeby trener mógł nas nadal powoływać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×