Kaźmierczak wrócił do podstawowego składu Śląska

Śląsk Wrocław przegrał na własnym stadionie z Wisłą Kraków. Mistrzowie Polski jedynego gola strzelili po rzucie karnym, którego sprokurował Waldemar Sobota. W Śląsku nikt nie ma jednak do niego żadnych pretensji. W pierwszym składzie WKS-u pojawił się natomiast Przemysław Kaźmierczak.

Artur Długosz
Artur Długosz

Po bardzo długiej przerwie, trwającej ponad pół roku, Przemysław Kaźmierczak wrócił do podstawowego składu Śląska Wrocław. Jego powrót przypadł akurat na mecz z Wisłą Kraków, który wicemistrzowie Polski przegrali 0:1. - Dobrze się czułem. Myślę, że w mojej grze większość była dobrych momentów. W drugiej połowie była może jedna strata, dwa, trzy złe przerzuty. Tak to myślę, że w miarę było poprawnie, choć ja oczekuję od siebie zawsze jeszcze więcej. Chcę na pewno dograć do końca rundy. Zobaczymy czy w następnym meczu zagram. Chcę się przede wszystkim skupić na okresie przygotowawczym, żeby dobrze zimę przepracować i być silnym w rundzie wiosennej, tak jak byłem wcześniej bądź jeszcze bardziej - komentował po spotkaniu defensywny pomocnik.

Wrocławianie po meczu nie mieli jednak najlepszych humorów, a to w związku z tym, że nie udało im się wygrać spotkania z Białą Gwiazdą. - Na pewno był to ciężki mecz, ale mieliśmy dogodne sytuacje których nie wykorzystaliśmy. Myślę, że z takim przeciwnikiem to trzeba pół sytuacji wykorzystać. To był niezły spektakl, ale szkoda, że nie zdobyliśmy żadnych punktów - zaznaczył "Kaz".

- My nie strzeliliśmy żadnej bramki, a Wisła gola zdobyła z rzutu karnego. Punktów po tej kolejce nie będziemy mieć, a z tego spotkania musimy wyciągnąć wnioski i jeszcze mniej błędów popełniać, aby wykluczyć takie sytuacje, które były w tym meczu. Przede wszystkim musimy też zagrać troszkę skuteczniej, w meczu z Wisłą to nie wyszło - dodał były reprezentant Polski.

Jedyna bramka w piątkowej potyczce padła po rzucie karnym. Tego sprokurował Waldemar Sobota. - Zawodnik Wisły wykorzystał moment, wywrócił się. Nikt do Walka nie ma pretensji. Wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy. Każdy bardziej go podbudowywał niż ganił, bo tak trzeba robić. Każdy może taki błąd popełnić. Zdarzyło się akurat jemu - podkreślił piłkarz zespołu Oresta Lenczyka.

Jak jednak uważa Kaźmierczak także i Śląsk mógł mieć "jedenastkę". - Sędzia mógł spokojnie gwizdnąć chyba na Waldku (Sobocie - dop.red.) rzut karny. Cóż, nie strzeliliśmy bramki i musimy dalej pracować, trenować i skupić się na kolejnym spotkaniu - podsumował Przemysław Kaźmierczak.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×