Kapitan Polonii po meczu z KS Polkowice: Zagraliśmy zbyt chamsko z przodu

Polonia Bytom w meczu z KS Polkowice stworzyła sobie co najmniej tuzin klarownych okazji strzeleckich, z czego wykorzystała tylko jedną. W dodatku śląska drużyna popełniła kuriozalny błąd w defensywie, który skutkował stratą bramki i dwóch cennych punktów.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Pojedynek Polonii z KS Polkowice miał kluczowe znaczenie dla układu miejsc w dolnych rejonach tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Bytomianie po pierwszej połowie w pełni zasłużenie prowadzili z outsiderem 1:0, marnując przy tym kilka klarownych okazji strzeleckich.

Po przerwie podopieczni Dariusza Fornalaka nie grali już tak efektownie, a na dodatek stracili bramkę po prostym błędzie Marcina Dziewulskiego, który we własnym polu karnym zgrał piłkę wprost pod nogi Jakuba Więzika, a ten silnym strzałem pod poprzeczkę wyrównał stan meczu.

Po końcowym gwizdku sędziego gracze niebiesko-czerwonych nie umieli odżałować straconej szansy na odbicie się w górę tabeli. - Przed przerwą graliśmy to, co sobie zakładaliśmy. Rozgrywaliśmy piłkę bardzo swobodnie, zmuszając Polkowice do gry z kontry. Na dłuższą metę tak się grać jednak nie dało - przyznaje Lukas Killar, kapitan drużyny z Olimpijskiej.

- W drugiej połowie my graliśmy słabiej, ale rywal też nie miał tylu okazji do kontrataku co przed przerwą. To co się wydarzyło przy bramce, to jest coś czego nie potrafię wytłumaczyć. Popełniliśmy serię prostych błędów, które pozbawiły nas cennych punktów. Nie możemy tak grać chcąc wygrać mecz - kiwa głową czeski obrońca Polonii.

Spotkanie z KS Polkowice w Bytomiu traktowano jako mecz o "sześć punktów". Remis i jedno oczko podniesione z murawy nikogo w obozie gospodarzy nie zadowalał. - Ten remis jest dla nas jak porażka. Mieliśmy w tym meczu całe mnóstwo okazji bramkowych, które powinnyśmy wykorzystywać. Trzeba też przyznać, że z przodu zagraliśmy zbyt indywidualnie, żeby nie powiedzieć chamsko. Zamiast dogrywać piłkę i stworzyć lepszą okazję koledze z zespołu chłopaki próbowali bić na bramkę i wyszło z tego to, co wyszło - bezradnie rozkłada ręce lider bytomskiej drużyny.

- KS Polkowice przyjechał do nas nastawiony na remis. Nie chcieli w tym meczu zbytnio atakować i czekali aż my im damy piłkę pod nogi. Swoich okazji nie potrafiliśmy wykorzystać i za to zostaliśmy ukarani. Gdybyśmy trafili do bramki więcej niż raz, to pewnie nawet ten błąd poszedłby w świat bez echa. A tak to tracimy punkty na własne życzenie. Mamy o czym myśleć do meczu z Pogonią - puentuje gracz zasłużonego śląskiego klubu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×