Sergiusz Prusak: Nagle sędzia walnął klopsa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Bogdanki Łęczna w słabych nastrojach opuszczali boisko przy Bogumińskiej w Wodzisławiu, gdzie w niedzielę zmierzyli się z Piastem Gliwice. Wynik 2:2 nie może cieszyć, gdy do 77. minuty prowadzi się 2:0, a do domu wraca z jednym punktem.

Nie można się dziwić zawodnikom Bogdanki, że nie są zadowoleni z podziału punktów. Przez większość meczu prowadzili grę, osiągnęli dwubramkowe prowadzenie, ale do Łęcznej wracają z jednym "oczkiem". - Ciężko coś powiedzieć. Prowadziliśmy grę, strzeliliśmy dwie bramki i odskoczyliśmy rywalowi, nie ma co się oszukiwać. Szkoda, że nie było transmisji w Orange Sport, ponieważ rzut karny ewidentnie "z kapelusza". Obrońca nawet nie dotknął gracza Piasta, blokował tylko piłkę. Jednak Kędziora się przewrócił i sędzia wskazał na jedenasty metr. To jest śmiech na sali, co zrobił arbiter. Druga bramka padła po naszym błędzie, poszła przebitka i 2:2 - mówił po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bramkarz Bogdanki Łęczna, Sergiusz Prusak.

Przed meczem remis z Piastem nie byłby dla gości złym rezultatem. Jednak zważając na fakt, że zespół z Łęcznej prowadził już 2:0, końcowy rezultat nikogo w szeregach Bogdanki, satysfakcjonować nie może. - Gdy się prowadzi 2:0 na wyjeździe i jeszcze jest 70. minuta, to nie powinniśmy tego meczu przegrać. Myśmy to spotkanie praktycznie przegrali, bo mając dwie bramki przewagi, skończyło się remisem. Nie powinno się to zdarzyć - podkreślił golkiper.

Gdy to jedna z drużyn rozdaje karty, to czasami pewność siebie czy też brak koncentracji, może doprowadzić do niepotrzebnego rozluźnienia. Jak było w przypadku Bogdanki? - Trudno jednoznacznie stwierdzić. Mamy mecz pod kontrolą, nagle sędzia walnął klopsa i odgwizdał rzut karny. Jak wiadomo, to poderwało drużynę gospodarzy. Gdy strzela się bramkę kontaktową, to zawsze zespół rzuca się do ataków i Piastowi udało się strzelić bramkę na 2:2 - rozkładał ręce były gracz Floty Świnoujście. - Chociaż zaraz po wyrównaniu mieliśmy swoją okazję, ale piłka niestety trafiła w poprzeczkę - dodał.

Gdyby podopiecznym Piotra Rzepki udało się dociągnąć prowadzenie do końca, to przeskoczyliby Piasta w tabeli i mieli nad niebiesko-czerwonymi punkt przewagi. Pozostało bez zmian i Bogdanka nadal traci do gliwiczan dwa "oczka". - Szkoda tej szansy, bo w tym meczu zasłużyliśmy na pewno na pełną pulę, a nie tylko na remis. Wracamy z jednym punktem, szkoda - zakończył Sergiusz Prusak.

Źródło artykułu: