Pogoń pnie się w górę tabeli małymi krokami i bez hurraoptymizmu
Grupa pościgowa niemal dopadła liderującą w tabeli drużynę Zawiszy tuż przed półmetkiem sezonu i końcem piłkarskiej jesieni. Dobrą pozycję do ataku na szczyt drabinki wypracowali sobie Portowcy, którzy w sobotę ograli bydgoszczan w bezpośrednim meczu. - Grunt to spokój. Przed nami jeszcze kilka spotkań do końca roku i nie można popaść w hurraoptymizm - przestrzega pomocnik Robert Kolendowicz.
Sebastian Szczytkowski
Pozytywne recenzje zbierają w ostatnich tygodniach przeżywający renesans formy piłkarze Pogoni, którzy uzbierali aż dziesięć punktów w czterech ostatnich potyczkach. Październikowy zryw pozwolił Portowcom dobić w tabeli do świnoujskiej Floty i prawie dogonić lidera - Zawiszę. Właśnie bydgoszczanie byli sobotnim rywalem Portowców, którzy odnieśli zasłużone, choć skromne, zwycięstwo 1:0.
- Nie spoglądam na ten wynik w kontekście walki o szczyt tabeli. Przeciw Zawiszy mogliśmy zdobyć dokładnie tyle samo punktów co w każdym ligowym meczu. Za zwycięstwo z liderem nie przyznaje się oczek bonusowych. W ten sposób do tego podeszliśmy - tłumaczył zdobywca jedynego gola meczu Robert Kolendowicz.
Fotorelacja: Pogoń Szczecin - Zawisza Bydgoszcz<--
Będący w wybornej formie strzeleckiej skrzydłowy i jego koledzy zdominowali większą część widowiska. Tylko początkowy fragment gry mógł zwiastować wyrównane i dynamiczne spotkanie. Po kwadransie zmagań kontrolę nad wydarzeniami przejęli gracze Pogoni, którzy dopuścili gości pod swoją bramkę tylko w jednej sytuacji po przerwie. - Do czysto piłkarskich umiejętności dorzuciliśmy w sobotę walkę i dzięki temu górowaliśmy nad przeciwnikiem. Bez cienia wątpliwości wygraliśmy zasłużenie, choć graliśmy i możemy grać przy Twardowskiego jeszcze lepiej - ocenił popularny "Kolenda", który poobijany musiał przedwcześnie opuścić murawę.