Niezwykły system premiowania w Koronie: Zieliński za pudło... dostałby wędkę

Trzy bramki po trzech kolejkach T-Mobile Ekstraklasy miał na koncie napastnik Korony, Michał Zieliński. Potem czołowy snajper kieleckiej drużyny się zaciął i na czwarte ligowe trafienie musiał czekać aż sześć kolejek.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W poprzednim sezonie Michał Zieliński był w Kielcach uważany za niepotrzebnego. Stąd właśnie wypożyczenie szybkiego napastnika do pierwszoligowego GKS Katowice. W barwach drużyny z Bukowej "Zielu" trafiał do siatki, ale bilans sześciu bramek w dziewiętnastu występach nikogo na kolana nie rzucał.

Wielu spodziewało się, że 26-letni napastnik latem z Koroną się pożegna, ale od nowego szkoleniowca kieleckiej drużyny Leszka Ojrzyńskiego otrzymał kolejną szansę i na razie spłaca zaufanie, jakim go obdarzono.

Były gracz Polonii Bytom w trzech pierwszych kolejkach trzykrotnie wpisał się na listę strzelców, przyczyniając się do zwycięstwa złocisto-krwistych nad Cracovią i remisów z Ruchem Chorzów oraz Jagiellonią. Potem strzelba się zacięła i Zieliński nie trafił do siatki w sześciu kolejnych spotkaniach.

Czwartą w tym sezonie bramkę napastnik kielczan zdobył w poniedziałkowym meczu z Górnikiem Zabrze. - Cieszy przełamanie, tym bardziej, że wygraliśmy mecz i umocniliśmy się na fotelu lidera, Śląskowi ustępujemy jedynie gorszym bilansem bramkowym. Bramkę strzeliłem, ale szkoda, że tylko jedną, bo miałem okazje na kolejne trafienia. Na początku meczu zmarnowałem "setkę" - przyznaje zawodnik drużyny ze Ściegiennego.

Przy bramce do napastnika Korony uśmiechnęło się szczęście. - Dużo się działo - uśmiecha się szczęśliwy strzelec. - Najpierw uderzałem z głowy, potem dobiłem nogą, ale piłka odbiła się i poszła wzdłuż linii bramkowej, wreszcie dobiłem wślizgiem. Nieważne jak wpadło, bo liczy się to co w sieci. Mogę powiedzieć, że dzięki tej bramce wyszedłem na swoje - dowodzi napastnik wicelidera tabeli.

Nieskuteczność napastnika była w szatni Korony przedmiotem żartów. - Trener powiedział "Zielowi", że jak w dwadzieścia minut meczu z Górnikiem nie strzeli dwóch bramek, to dostanie wędkę. Mógł strzelić dwie, strzelił jedną. Trener będzie miał twardy orzech do zgryzienia - mówi ze śmiechem Zbigniew Małkowski, golkiper kieleckiej jedenastki.

Czego alegorią może być wędka? Może pomóc w łowieniu bramek, albo sugerować, że najwyższa pora dać sobie spokój z piłką i wybrać się na ryby. - Strzeliłem, więc nie będę się musiał nad tym zastanawiać - puentuje z uśmiechem najskuteczniejszy strzelec Korony.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×