Dariusz Pasieka: Stawiam na "team spirit"

Dariusz Pasieka od zwycięstwa 1:0 z Górnikiem w Zabrzu rozpoczął pracę w Cracovii. Następca Jurija Szatałowa przyznał, że pierwsza ligowa wygrana w sezonie podbudowała jego podopiecznych, co jest ważne w kontekście zbliżającego się pojedynku z Lechem Poznań.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

- Morale drużyny poszło w górę, co jest naturalne po zwycięstwie. Z drugiej strony kiedy w piątek zobaczyłem drużynę po raz pierwszy, nie miałem wrażenia, że jest całkiem załamana. Wygrana jednak zdecydowanie podbudowała piłkarzy - mówi Pasieka i dodaje: - Nie jest dla mnie problemem, że teraz zagramy z Lechem. Taki jest kalendarz. Po zwycięstwie w Zabrzu drużyna trochę uwierzy w siebie i wynik z Lechem jest sprawą otwartą. Wiemy jaką siłę prezentuje ta drużyna, ma w swoich szeregach najlepszego strzelca w lidze polskiej, ale też ma swoje problemy.

Na spotkanie z Kolejorzem nowy szkoleniowiec Pasów będzie miał już do dyspozycji chorych ostatnio Łukasza Nawotczyńskiego i Krzysztofa Nykiela oraz Hesdey Suarta, który co prawda już kilkanaście dni temu wznowił treningi po kontuzji kolana, ale ciągle czuł w nim ból i nie był zdolny do gry. - W niedzielę mieli już trening wyrównawczy z tą grupą, która nie grała w Zabrzu. Nie było widać różnicy, weszli w trening z drużyną. Kolano Suarta było lekko zmęczone, więc w weekend dostał wolne. Po treningu nie zgłosił żadnych dolegliwości. Wygląda na to, że ta trójka wraca do treningów. Pojawi się więc rywalizacja w drużynie, a każdy trener z tego się cieszy. Wcześniej w Cracovii z tym był problem, bo zawsze ktoś wypadł przez kontuzję. Mam nadzieję, że uzyskamy stabilizację i co za tym idzie konkurencję, która napędza formę - tłumaczy Pasieka.

Trenera Cracovii cieszy to, że piłkarze szybko zrozumieli jego filozofię, czyli grę wysokim pressingiem, agresywną i zdecydowanie bliżej siebie. - Udało się złapać kompaktową grę. Tylko kiedy jeden drugiemu pomaga, kiedy jeden drugiemu dobrze życzy, możemy liczyć na zwycięstwa. Stawiam na "team spirit", na tego ducha drużyny. Od zawodnika nr "1" do zawodnika nr "25" jeden drugiemu musi pomagać. Jeśli każdy zostanie tylko i wyłącznie dla siebie, to nie jest to metodą. Indywidualności są fajne, ale liczy się drużyna - puentuje Pasieka.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×