Nie liczą się słowa, tylko to, co potrafisz - rozmowa z Tomaszem Bzdęgą, pomocnikiem Piasta Gliwice

Tomasz Bzdęga przybył do Piasta przed sezonem 2011/2012. Szybko wkupił się w łaski trenerów, a i kibice nie mają mu zbyt dużo do zarzucenia. Sam zawodnik pozytywnie wypowiada się o nowym zespole

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek

Sebastian Kordek: Przebywasz w Piaście już jakiś czas. Jak oceniasz swój pobyt w Gliwicach?

Tomasz Bzdęga: Myślę, że pozytywnie. Udało nam się nałapać kilka punktów, wygraliśmy mecz w Pucharze Polski z Bogdanką Łęczna i to aż 5:2. Zatem wszystko idzie do przodu i oby tak dalej.

Początek sezonu mieliście niemrawy. Tylko jeden punkt w dwóch meczach. Jednak w kolejnych dwóch spotkaniach zagarnęliście komplet oczek i wygraliście też wspomniany już wcześniej pojedynek z Bogdanką. Zatem forma chyba zwyżkuje?

- Czy zwyżkuje, to trudno powiedzieć. Coraz lepiej się rozumiemy, a nie możemy zapominać, że do Piasta przybyło wielu nowych zawodników. Potrzebujemy trochę czasu, żeby to wszystko zaczęło dobrze funkcjonować. Mimo to, od dwóch, trzech kolejek, jakoś to już wygląda i oby tak dalej było. Musimy pamiętać, że przed nami jeszcze wiele ciężkich pojedynków, w których spróbujemy walczyć o trzy punkty. Chcemy wygrywać każdy mecz, ale okaże się, co przyniesie los.

W meczu z Polonią Bytom strzeliłeś swoją pierwszą bramkę dla Piasta. Jak uczucia po tym trafieniu?

- Towarzyszyły mi normalne uczucia. Chcę strzelać jak najwięcej bramek dla Piasta, ale po tym golu na pewno nie latałem w chmurach, nic on nie zmienił. Szkoda tylko, że tego trafienia nie zobaczyli nasi kibice, bo niestety w ogóle nie było ich na tym meczu.

Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że protest fanów i ich brak na Waszych meczach nie jest skierowany w stosunku do drużyny, tylko przeciwko zarządowi?

- Zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak zobaczymy, jak to będzie wyglądało w przyszłości, gdy już będziemy grali na swoim stadionie. Wtedy okaże się czy fani będą przychodzić na nasze mecze, i czy będą nas wspierać dopingiem. Na razie trudno cokolwiek powiedzieć, ponieważ praktycznie wszystko gramy na wyjazdach.

Teraz przed Wami mecz z Wartą Poznań. Z jakim nastawieniem jedziecie do Wielkopolski?

- Jak w każdym meczu, wychodzimy na boisko po to, żeby zdobyć trzy punkty. Na pewno będziemy walczyć, żeby ten cel osiągnąć, a boisko pokaże, co z tego wyniknie.

Przed meczem z Pogonią, piłkarze ze Szczecina wypowiadali się, że gracie antyfutbol. Teraz chyba rywale nie będą już lekceważyć Piasta?

- Trudno mi to oceniać. Myślę, że chyba niektórzy zawodnicy Pogoni byli już w ekstraklasie. Może wydawało im się, że w każdym meczu pójdzie im łatwo, że będą wygrywać z każdym rywalem.

Pierwsza liga przyzwyczaiła jednak do tego, że każdy mecz jest bardzo ciężki, a podopieczni Marcina Sasala chyba o tym zapomnieli.

- Dokładnie. Pierwsza liga weryfikuje wszystkie cele. To nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Nie liczą się tylko słowa, ważne jest to, co potrafisz i zaprezentujesz na boisku podczas spotkania ligowego. Niektórych graczy Pogoni poniosło, ale to już ich problem, a nie mój.

Czy Twoim zdaniem, Piast jest w stanie awansować do ekstraklasy?

- Powiem tak. Do każdego meczu podchodzimy na 100%, każde spotkanie chcemy wygrywać. A jeżeli do wszystkich pojedynków będziemy podchodzić maksymalnie skoncentrowani, będziemy myśleć tylko o najbliższym rywalu, to wtedy zobaczymy, co przyniosą nam boiskowe wydarzenia. Nie mogę jasno odpowiedzieć na to pytanie, chcemy po prostu grać jak najlepiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×